- Zmian nie należy się bać, pod warunkiem, że będzie się mieć oczy i uszy otwarte. Informacji należy szukać na swojej macierzystej uczelni. To pozwoli uniknąć nieporozumień - przekonuje Beata Skibińska, zastępca dyrektora programu Erasmus+. - Nasz program w latach od 2014 do 2020 roku zamierza wspierać bardzo różne inicjatywy związane z podniesieniem jakości edukacji, a osoba, która będzie chciała uczestniczyć w Erasmusie, zobowiązana będzie do załatwiania wszelkich formalności na swojej uczelni.
Decyzją polityków i państw członkowskich na początku tego roku Erasmus+ wchłonął istniejące jak dotąd samodzielnie programy, takie jak "Uczenie się przez całe życie" oraz "Młodzież w działaniu" i inicjatywy związane ze sportem. - Wszystko, to co było możliwe do realizacji, będzie kontynuowane - twierdzi gość "Europejskiego Lunchu". - Zmiejszy się natomiast stopień biurokracji, ujednoliciliśmy bowiem nasze formularze oraz wnioski. Dzięki temu łatwiej się w tym wszystkim zorientować.
Łatwiej będzie też ubiegać się o dotacje, bo Parlament Europejski zwiększył budżet na programy edukacyjne o 40 procent. - To, czy zwiększenie środków będzie miało bezpośredni wpływ na wysokość indywidualnych stypendiów, przekonamy się w najbliższych tygodniach, ponieważ jeszcze nie zapadły decyzje dotyczące tych stawek - tłumaczy wiceszefowa Erasmusa+. - Jak tylko to się stanie, opublikujemy informacje na naszej stronie i wtedy wszystko stanie się jasne. Ale na pewno ta stawka nie będzie niższa niż dotychczasowa.
Dlaczego warto postarać się o zagraniczne stypendium?
Beata Skibińska nie ma wątpliwości, że każde doświadczenie międzynarodowe wzbogaca nasze CV. - Erasmus+ to także okazja, żeby sprawdzić, czy poradzimy sobie na innych rynkach pracy, a nie tylko w Polsce. Dla wielu uczestników naszego programu zagraniczne stypendium zakończyło się etatem w międzynarodowej firmie. I dało szansę na europejską karierę.
(kul/ac)