- Kobiety od samego początku były w speleologii, a dowodem na to jest historia naszego klubu. Speleoklub Warszawski 60 lat temu założyła Władka Chodorowska, razem ze swoim mężem Andrzejem. Byli oni pionierami tej dyscypliny w Polsce - opowiada gość "Konturówki". - Od tego czasu wiele się w tym sporcie zmieniło. Mamy nowoczesny sprzęt, który gwarantuje nam bezpieczeństwo. Nic więc dziwnego, że przybywa kobiet, które chcą uprawiać turystykę jaskiniową. I choć nie jesteśmy jeszcze w większości, to z roku na rok zmniejszamy dysproporcję.
Klaudia Szmaj - rodzynek na żużlowym torze [WYWIAD] >>>
Fani tej aktywności przekonują, że speleologia jest najlepszą formą spędzania wolnego czasu. Polega ona na zwiedzaniu i zdobywaniu jaskiń. I daje możliwość odkrywania zupełnie nowych miejsc. Taką niezwykłą przygodą dla Joli Sikorskiej była wyprawa do Meksyku. - Byłam w ekipie transportowej i do naszych zadań należało przerzucanie przez jaskinię toreb z ciężkim sprzętem, żeby nasi nurkowie mogli przefiltrować syfon czwarty w jaskini i pogłębić jej eksplorację - wyjaśnia speleolożka. - To było dla mnie niesamowite przeżycie, tym bardziej, że przygodę ze speleologią zaczęłam niecałe dwa lata wcześniej.
Speleologia to sport dla kobiet
Nabór do Speleoklubu Warszawskiego odbywa się dwa razy w roku. - Pierwszy etap kursu to etap bunkrowy, podczas którego uczymy się podstawowych technik linowych, poruszania się na przyrządach. Robimy to na powierzchni, żeby potem, w jaskini, czuć się już bezpiecznie - mówi Sikorska. - Kolejne dwa etapy są w górach. Odbywają się i zimą, i latem. Zaliczamy wtedy kolejne jaskinie, oczywiście zawsze w asyście instruktora. Uczymy się poręczowania, topografii Tatr. Wszystkiego, co jest potrzebne, żeby zdać egzamin i otrzymać Kartę Taternika i móc samodzielnie chodzić po jaskiniach.
Turystyka jaskiniowa to duże wyzwanie wiążące się z dość wyczerpującym wysiłkiem fizycznym – często wymaga wspinania się lub czołgania w trudnych warunkach. Dlatego w tym sporcie ważna jest dobra kondycja fizyczna i psychiczna. - Osoby, które odczuwają lęk w zamkniętych przestrzeniach i cierpią na klaustrofobię na pewno nie będą odczuwać radości z odkrywania uroków jaskiń - podsumowuje rozmówczyni Beaty Kwiatkowskiej. - Lęk wysokości też nie ułatwia uprawiania tej dyscypliny. Na szczęście w jaskiniach jest dość ciemno. Kiedy dopada mnie panika, zmniejszam sobie światełko na czołówce, nie widzę już ani przestrzeni, ani wysokości i natychmiast się uspokajam.
Posłuchaj całej rozmowy z członkinią Speleoklubu Warszawskiego, która była gościem sobotniej "Konturówki".
(kul, ei)