W szkole nie szło mu najlepiej. Za to potem rozwinął skrzydła talentu. Był m.in. odpowiedzialny za parodiowanie znanych osób w programach telewizyjnych Szymona Majewskiego, a od niedawna można go zobaczyć m.in. w spektaklu "Miłość Blondynki" w Och Teatrze.
- Nie wyobrażam sobie siebie w innym zawodzie, bo ten, który wybrałem, to moja pasja życiowa. Choć wiąże się on z wieloma wątpliwościami i rozterkami - przyznaje w Czwórce Zieliński. - Aktorzy ciągle muszą komuś udowadniać, że są świetni w tym, co robią. Każda rola to sprawdzian.
Zieliński miło wspomina lata spędzone w szkole teatralnej w Krakowie. - Było fantastycznie. Będąc w takiej uczelni ma się wrażenie, że chwyciło się pana Boga za nogi, jest się wyróżnionym - mówi gość Uli Kaczyńskiej. - Szkoła aktorska jest jak klasztor, w którym zdarzają się szaleństwa. Studenci spędzają ze sobą 24 godziny na dobę: razem pracują, uczą się i oczywiście imprezują.
Łatwiej jednak wykonywać ten zawód, pracując z właściwymi reżyserami. A Zieliński jest fanem m.in. Juliusza Machulskiego i Krystyny Jandy, z którymi już współpracował. - Z wiekiem zorientowałem się, że na planie nie musi panować napięta atmosfera. Ważne jest poczucie bezpieczeństwa i pewność, że reżyser wie, czego chce - tłumaczy aktor. - To jest prawdziwy komfort pracy. Bo mniej ważne jest to, co się robi, a bardziej to, z kim się to robi.
Jak przyznaje aktor warto pracować z ludźmi, którzy "nie ścigają się", a po prostu chcą stworzyć coś wartościowego i robią to dla siebie. - Liczy się zespół i fajne jest to, gdy grupa ludzi dąży razem do wspólnego celu - dodaje Zieliński. - Jesteśmy otoczeni ludźmi, więc robienie teatru, to też praca zespołowa.
Jak Michał Zieliński spędza czas wolny i jakie ma plany zawodowe? Zapraszamy do wysłuchania i obejrzenia nagrania całej rozmowy z aktorem w "Ex magazine".
(kd/ag)