- W Albanii obowiązują przepisy bardzo zbliżone do europejskich. Oczywiście, leży ona w Europie, ale wielu z nas traktuje ją jak bardzo egzotyczny kraj. Kierowcy zachowują się tam z pełną fantazją - mówi Piotr Ceran z TopGear Polska. - Tam trzeba bardzo uważać na drogach. Albańskie ulice są pełne samochodów o bardzo kiepskim stanie technicznym, a same szosy również nie należą do najlepszych. Przy nich te polskie można określić jako fantastyczne. Wiele tras w Albanii ma nawierzchnię szutrową, także warto się tam wybrać samochodem terenowym, czy nawet zwykłym SUV-em, a nie luksusową osobówką.
Czytaj także: Na włoskich drogach miej oczy szeroko otwarte<<<
Według eksperta, Albańczycy słyną z tego, że nie stosują drogowskazów, bawią się klaksonem. W Tiranie jest opracowany cały system i już po kilku dniach pobytu można poznać, co ten klakson ma oznaczać. Na przykład pierwszeństwo przejazdu, ostrzeżenie czy pozdrowienie. Poza tym, obowiązuje taka zasada, że im większy samochód, tym większe pierwszeństwo.
Gość Czwórki dodaje, że znaki drogowe w Albanii de facto nie obowiązują. Stoją, ale to nie oznacza, że trzeba się do nich stosować. Należy też unikać jazdy po zmroku, ponieważ Albańczycy często poruszają się samochodami, które są nieoświetlone. Na drogach jest również mnóstwo zwierząt pociągowych, które chodzą czasami swobodnie, a czasami zaprzężone w jakieś wózki itp.
Zobacz również: Szwecja to wzór bezpieczeństwa na drogach<<<
Jako ciekawostkę, dziennikarz, Mateusz Kulik dodał, że w Albanii w terenie zabudowanym, dopuszczalna prędkość to 40 km/h, poza terenem zabudowanym 80 km/h, a na autostradach, o których nikt nie słyszał, ani ich nie widział - 110 km/h.
Serdecznie zapraszamy do wysłuchania całego materiału z audycji "Czwarty Wymiar".
bc/pj