Dla większości osób automatycznym skojarzeniem z La Manchą są wiatraki. W końcu to z nimi walczył Don Kichot. - Byłem pozytywnie zaskoczony, bo na szczęście jest w tym regionie dużo rzeczy, które się z tymi wiatrakami nie wiążą. Mamy tam pełno zamków, wodospadów z turkusową wodą, więc nie jesteśmy skazani tylko na jeden rodzaj widoków - mówił w "4 do 4" Artur Kot, dziennikarz "Voyage".
PRZECZYTAJ: Hiszpania od trochę innej strony
Okazało się jednak, że dla niego to właśnie wiatraki okazały się wielce inspirujące i to im poświęcił materiał prasowy. Z początku nastawiał się na coś innego, będąc przekonanym, że stanowią one bardziej magnes turystyczny i są historycznym symbolem niż czymś rzeczywiście w pełni angażującym zmysły i chwytającym za serce.
młyn w miejscowości Consuegra;
foto: Glow Images
- Stoi za nimi wspaniała historia. Mają w sobie coś niesamowitego, dużo uroku. Wyglądają trochę jak grupa staruszków, którzy przycupnęli na skale, co tworzy wyjątkowy klimat. Jest to magiczne miejsce, ale nie pod względem swojej spektakularności, tylko całości czynników wpływających na tę unikalność - wyjaśnił gość Czwórki.
Wiatraki pojawiły się w La Manchy już w XVI w. Był to czas, kiedy większość ludności żyła z tego, co sama wytworzyła. Podstawą było oczywiście rolnictwo. - Wiatraki były takim pierwszym punktem usługowym, do którego ściągali tłumnie ludzie. Hiszpania była wtedy bardzo biedna, za to młynarze zarabiali ogromne pieniądze. Plasowali się niezwykle wysoko w społecznej drabince - opowiadał Kot.
ZOBACZ TEŻ: 100 zamków pośród winnic - tak wygląda serce Hiszpanii
Inwestycje w młyny wymagały ogromnych kosztów, stąd stać na nie było tylko najbogatszych. Na długi okres stały się architektoniczną wizytówką La Manchy, a duże wydatki się opłaciły, bo wiele z nich do dziś stanowi o wizerunku regionu i przyciąga miliony turystów z całego świata. Więcej o ich historii, budowie, funkcjonalności - w nagraniu "4 do 4". Dowiecie się również, czy i jak wspomina się dziś Don Kichota.
ac/mk