Fashion trucki, na wzór ciężarówek z hamburgerami, docierają do różnych miejsc na świecie i oferują niezwykle pożądane kurtki, swetry, sukienki, dodatki, których nie spotkasz nigdzie indziej.
- Nie do końca wiadomo, gdzie narodziła się ta moda, ale pewne jest, że świat usłyszał o fashion truckach dzięki Francuzkom - opowiada blogerka Harel. - Dziewczyny skrzyknęły się przez internet, załadowały ciuchy do ciężarówki i pojawiły się w najważniejszych i najciekawszych miejscach francuskiej stolicy.
Czytaj także: Polacy coraz lepiej radzą sobie z modą >>>
W Polsce na razie nikt nie wpadł na ten pomysł, ale kilka lat temu w Warszawie pojawił się Kontener Mody. - Nie miał co prawda kółek i nie zmieniał lokalizacji, ale był tymczasowy - opowiada gość Czwórki. - Co tydzień inny projektant pokazywał w nim swoją kolekcję. Ubrania można było kupić albo tylko przymierzyć.
Zobacz: Jak moda PRL zainspirowała berlińską ulicę? >>>
I choć na pierwszy rzut oka zakupy w fashion trucku mogą być mało komfortowe, choćby ze względu na małą przestrzeń, to Harel przekonuje, że idea jak najbardziej zasługuje na pochwałę. - Taki "ubraniowóz" może dotrzeć tam, gdzie nie ma stacjonarnych butików - wyjaśnia. - A dzięki temu, że za ciężarówkę nie płaci się czynszu tak wysokiego jak za wynajem powierzchni sklepowej, ceny ubrań nie zrujnują naszej kieszeni.
Więcej o nowej modzie na butiki mobilne dowiesz się słuchając nagrania z audycji "Tędy po trendy".
(kul, pg)