Nieustraszeni Wystrachowie w koronach boliwijskich drzew

Ostatnia aktualizacja: 24.10.2014 08:00
Marzena i Krzysztof Wystrachowie nie boją się ekstremalnych wyzwań. Jednym z nich było mieszkanie przez prawie dwa miesiące w koronach drzew boliwijskiej dżungli.
Audio
  • Krzysztof Wystrach i Marzena Wystrach o życiu w koronach drzew boliwijskiej dżungli ( Czwórka/Tryb głośnomówiący)
Krzysztof i Marzena Wystrach spędzili półtora miesiąca w boliwijskim parku Madidi eksplorując korony drzew
Krzysztof i Marzena Wystrach spędzili półtora miesiąca w boliwijskim parku Madidi eksplorując korony drzewFoto: Facebook/Czwórka

On jako arborysta zawodowo zajmuje się pielęgnacją drzew, od korzeni, aż po ostatni listek na samym czubku. - Osiemdziesiąt procent mojej pracy, to jest doglądanie drzew na wysokości - tłumaczył w audycji "Tryb głośnomówiący" Krzysztof Wystrach. Ona, z zawodu księgowa, którą rzeczony arborysta kilka lat temu "bezpardonowo" zaciągnął na drzewo. - Na pierwszej randce zrobił romantyczna kolację w koronie drzewa - wspominała Marzena Wystrach.

Razem tworzą niezwykle zgrane małżeństwo. Połączyła ich pasja, miłość do przyrody i ekstremalne wyzwania. Jednym z największych było to ostatnie, wyprawa do narodowego parku Madidi w Boliwii. - Pracowaliśmy tam w wolontariacie rok wcześniej i chodząc po dżungli widzieliśmy te ogromne drzewa. Wtedy pojawiła się myśl - przyjedźmy tutaj się wspiąć - opowiadał w Czwórce opiekun drzew.

Jak pomyśleli, tak zrobili. Spakowali niezbędne rzeczy, sprzęt do wspinania i z głowami pełnymi obaw wyruszyli na podbój boliwijskiej flory. -  Bardzo długo się przygotowywaliśmy, nie wiedzieliśmy, jak do tego podejść, czy w ogóle da się spać na tym wielkim drzewie, z tymi wszystkimi owadami - wspominała z rozbawieniem Marzena Wystrach.

Owady były wielkie, jak przystało na dżunglę, były też ryczące małpy. - Gryzło nas wiele stworzeń, najgorsze były owady: mrówki, muszki wchodzące do oczu - wzdrygała się. No i wspomniane małpy, które nie gryzły, lecz ryczały. - Są z gatunku wyjców, wydają dźwięki, jak jakieś monstrum - dodał jej partner.

Czytaj także: Papua Zachodnia - w ślad za epoką kamienia łupanego

Po co Wystrychom takie przygody? - Byliśmy tam w celu obserwacji zwierząt i ze względu na widoki, czyli wschody i zachody słońca - opowiada żona arborysty. Ten z kolei dodaje, że do Boliwii trzeba jeździć, by badać i chronić, bo ten jeden z najpiękniejszych i najbogatszych w faunę i florę pomników przyrody może zostać zniszczony. - Parkowi Madidi zagraża budowanie ogromnych hydroelektrowni. Na jednym z łańcuchów górskich płynie rzeka Beni, chcą tam postawić tamę, bardzo duża część zostanie zalana - opowiada o jednym z zagrożeń mąż księgowej.

Jak się żyje pośród koron drzew, jak się dzieli miłość i pasję życia z drugą osobą i jakie są kolejne plany nieustraszonych Wystrachów? Posłuchaj rozmowy z audycji "Tryb głośnomówiący"!

(pkur, ac)

Czytaj także

Ekstremalne wyprawy: dwoje ludzi i pies w Himalajach

Ostatnia aktualizacja: 13.11.2013 18:16
Agata Włodarczyk, Przemysław Bucharowski i suczka Diuna, rasy wilczak czechosłowacki, nazywają siebie wilczą rodziną. W tym roku przeszli razem w Himalajach 500 kilometrów. - Zwiedzanie świata z psem jest ciekawsze - mówią podróżnicy. - Zawsze dużo się dzieje.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Diwali - indyjskie święto świateł

Ostatnia aktualizacja: 20.10.2014 10:00
- To najważniejsze wydarzenie w indyjskim kalendarzu - przekonuje Kinga Malec ze szkoły tańców indyjskich "Mohini". Światła symbolizować mają zwycięstwo dobra nad złem, a samo święto porównywane jest nierzadko z chrześcijańskim Bożym Narodzeniem.
rozwiń zwiń