Wola Mirów to warszawska dzielnica kontrastów. Miejsce, w którym przeszłość spotyka się z teraźniejszością, gdzie obok zrujnowanych przedwojennych kamienic rosą nowoczesne biurowce, a eleganckie witryny sklepów sąsiadują z mrocznymi zaułkami i bramami.
To właśnie tę dzielnicę dla swych działań artystycznych pt. "Fatamorgany miejskie" wybrały dwie artystki. Inspiracją dla ich działań była podlegająca ciągłym przemianom Warszawa wraz z jej mieszkańcami. Panie chcą zachęcić do odkrywania starego Mirowa, miejsca, które jeszcze istnieje. Pragną ocalić od zapomnienia czar dawnych czynszówek, zanim zmiotą go zamknięte osiedla i wielopiętrowe biurowce.
Pięć instalacji, które można oglądać nocą (od 22.00 do 24.00) do 7 lipca, zbudowane jest głosem, dźwiękiem i światłem. Artystki podkreślają, że ich odbiór w dużej mierze zależy od nas samych, od tego z jakim nastrojem wychodzimy w miasto, jakie uczucia wiążemy z Mirowem. - Jeśli towarzyszy nam niepokój: czerwony nie będzie miłością, a horrorem, deszcz będzie zimnem, a śmiechy dzieci nocą na podwórku kamienicy będą się wydawały psychodeliczne - mówią bohaterki audycji.
Helena Wawrzeniuk i Paulina Jędrzejewska dostrzegły specyficzny klimat dzielnicy, specyfikę ulic: Miedzianej, Pańskiej czy Złotej. Pokazują, że nierzadko w kamienicach, które uznajemy za martwe, kwitnie nowe, kocie życie.
O "Fatamorganach miejskich" w "Kwadransie bez muzyki" opowiadały Helena Wawrzeniuk i Paulina Jędrzejewska, a także widzowie odwiedzający miejsca instalacji.
Audycję przygotował Paweł Siwek.
pj/bch