Na pomysł znaków drogowych 3D wpadli Studenci Politechniki Śląskiej. - Symbol dwuwymiarowy, który ułożony na ziemi, z pewnej odległości i pod odpowiednim kątem sprawiałby wrażenie obiektu trójwymiarowego - tłumaczy Dr Grzegorz Sierpiński z Wydziału Transportu Politechniki Śląskiej. - Znaki te przybierałyby różną formę. Na przykład w kanadyskim mieście Vancouver ustawiono w ten sposób dziecko, przebiegające przez ulicę z piłką. Ale takim znakiem może być również np. iluzja uszkodzonej nawierzchni, albo progów zwalniających.
Zastosowanie takich znaków w Polskich warunkach wymagałoby zmiany prawa. Wcześniej także należy przeprowadzić odpowiednie badania po to, by m.in. określić reakcje kierowców na konkretne symbole. - Z drugiej strony trzeba także wybrać najwłaściwsze znaki z uwagi na konstrukcję nawierzchni - mówi dr Sierpiński.
Ale technologia 3D służy także pasażerom samolotów. Na lotnisku w Warszawie pojawił się wirtualny asystent, który pomaga turystom krok po kroku w samoobsługowej odprawie. - To urządzenie sprawia wrażenie, że mamy kontakt z żywym człowiekiem - mówi Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy Lotniska im. Fryderyka Chopina w "Poranku OnLine". - Na specjalnym ekranie w kształcie ludzkiej sylwetki wyświetlana jest postać, która normalnie się porusza, mruga oczami i gestykuluje.
Awatary pracowników obsługi klienta na lotniskach w USA pozwalają jednak nawet na bezpośredni kontakt i odpowiadają na zadawane przez turystów pytania.
W technologii 3D można także właściwie wszystko… wydrukować. Od zwykłych przedmiotów codziennego użytku, przez broń palną, aż po elektrownię wiatrową, którą umieścić można na własnym balkonie.
(kd)