– Jazda po ulicach to jedno, ale na chodnikach jest jeszcze gorzej – twierdzi reporter Polskiego Radia, Bartek Wasilewski. – Pod względem ścieżek rowerowych Warszawa wcale nie ma się czym pochwalić na tle innych polskich miast. Ale nie tylko w stolicy niebezpiecznie jest być rowerzystą.
"Znakomicie" problem rozwiązano na przykład w Poznaniu, gdzie królują tzw. "bilertówki", czyli ścieżki bardzo kiepskiej jakości, zbudowane z kostki brukowej. Jak zauważa Rafał Muszczynko ze stowarzyszenia "Miasta dla rowerów", to bardzo dyskryminujące rozwiązanie. – Niewidomi na przykład nie są w stanie rozróżnić, czy to jest droga rowerowa, czy chodnik dla pieszych – mówi Muszczynko. – Poznań zasłynął zresztą takimi niefajnymi rozwiązaniami jak "wspólny ciąg rowerowo-pieszy" o szerokości półtora metra, czy też znak: "rowerzysto, koniec drogi, przeprowadź rower 80 m dalej". Jak osądza Muszczynko, Poznania nie da się przejechać wzdłuż i wszerz na rowerze.
Podobnie jest w Lublinie. – Morze kostki brukowej, niewiele rozwiązań w centrum miasta, jedna trasa wiodąca nad zaporę, gdzie na cyklistów czekają gigantyczne schody – wymienia jednym tchem Muszczynko. Kilka spektakularnych bubli dla cyklistów przygotowano także w Białymstoku. – Kiedyś usiłowałem pojeździć po tym mieście na rowerze i w którymś momencie znaki zaczęły sugerować, że jadę pod prąd – opowiada Muszczynko. – Potem okazało się, że jednak jadę po właściwiej stronie, a potem znów, że wcale nie.
W kontekście mało komfortowych dla cyklistów rozwiązań komunikacyjnych w naszym kraju warto też wspomnieć o Gdyni, która – nomen omen – kilka lat temu wygrała plebiscyt na miasto z największą ilością dróg rowerowych w kraju. – Okazuje się, że to były zwykłe chodniki, które po prostu otrzymały status ścieżek dla jednośladów. Komfort jazdy po nich jest równy zeru – podsumowuje Wasilewski.
Na wielkie wyróżnienie zasługuje jednak Gdańsk, którego włodarze pozyskali pieniądze na budowę ścieżek rowerowych z funduszu ONZ. Tam trasy dla jednośladów budowano inaczej niż w większości polskich miast, bo całymi odcinkami, łączącymi dzielnice. – Poza tym to był produkt bardzo wysokiej jakości, bo budowano je z barwionego asfaltu – tłumaczy Muszczynko.
Kolejnym przykładem miasta, które dobrze traktuje swoich rowerzystów jest Wrocław. Zdaniem Muszczynki nie ma tam wielu dróg rowerowych, za to bardzo przyjazne dla cyklistów jest centrum.
Więcej o tym, gdzie warto poruszać się rowerem, a w których miastach jest to zbyt niebezpieczne, dowiesz się, słuchając całej rozmowy w audycji "Pod lupą".
(kd)