Zdarza się, że zagraniczni turyści w Polsce, którzy nie znają naszego języka i obyczajów, są wykorzystywani. Na własnej skórze przekonał się o tym Maciej Bąk z Radia Gdańsk, który wcielił się w rolę obcokrajowca...
Chyba najgorszą opinię mają taksówkarze. Za kurs z centrum na plażę w Stogach żądali 50 złotych, choć według taryfy taki przejazd kosztuje 30 zł. Najbardziej spektakularnym przypadkiem było domaganie się 250 zł za podwiezienie gościa zaledwie dwie przecznice. Turysta z Australii zapłacił, bo przestraszył się taksówkarza.
Turyści muszą też uważać na kantory ulokowane na lotniskach. Tam kurs euro jest zdecydowanie mniej korzystny niż w kantorach w mieście. Praktycznie nie ma zaś skarg na restauratorów.
Zagraniczni goście rzadko się skarżą. Dla nich w Polsce i tak jest taniej, wiec specjalnie nie liczą, czy zostali oszukani.
Naciąganie to nie tylko polska specjalność. W Rosji Polacy płacą dwa razy więcej niż mieszkańcy Federacji, choć Rosjanie "pocieszają nas", że Amerykanie lub Niemcy płacą cztery razy więcej.
(ag)