Jak przyznaje podróżniczka, na jachcie, na którym opłynęła świat, nie było podstawowych, wydawać się mogło, akcesoriów. Ani toalety, ani prysznica, ani lodówki, ani nawet wiatromierza. – To miało cel i sens – opowiada Natasza Caban w "Czwartym wymiarze". – Pierwsze co zrobiłam, to tą toaletę wyrzuciłam! Zatyka się i trzeba ją czyścić. Nie chciałam mieć na jachcie nic, czego nie potrafiłabym naprawić.
Zdaniem podróżniczki jest jednak kilka rzeczy, bez których żeglować trudno. – Najbardziej przydaje się głowa, trzeba mieć ja na karku – opowiada Caban. – Kolejną rzeczą jest GPS i dodatkowe baterie. Chylę czoła przed ludźmi, którzy kiedyś żeglowali według słońca, czy gwiazd.
Dla podróżniczki, która bez muzyki nigdzie się nie rusza, nieodzownym przedmiotem na jachcie było także… radio. – Zdarzało się, że przez dwa tygodnie potrafiłam słuchać jednej piosenki – opowiada Natasza. - Zwłaszcza, jeśli radio się popsuło a większość płyt zżarła sól morska.
Ale na jachcie problem jest przede wszystkim… z prądem. Dlatego wszelkie gadżety typu palmtopy czy tablety, należy zostawić w domu. – Prąd się głównie naprawia. Dlatego bardzo przydatne są słoneczne panele i wiatraki, które zbierają energię – śmieje się Natasza Caban i dodaje, że "jak się ma szczęście to ma się też działający silnik". – Energię na jachcie trzeba oszczędzać, bo światła w nocy, mogą nam uratować życie.
Natasza Caban przyznaje, że wypływając w rejs dookoła świata nie zdawała sobie sprawy z tego, jak mało umie. – Ale będąc na środku oceanu po prostu musiałam sobie radzić – opowiada podróżniczka. – Czasem szłam spać z nadzieją, że rano problem sam się rozwiąże. Najważniejsze jest, żeby mieć dobre części, książkę i próbować.
Jednak dziś, będąc już na lądzie, Natasza przyznaje, że "dobrze, że istnieje taki gadżet jak mężczyzna, którego można ewentualnie poprosić o pomoc".
Natasza zresztą spełnia już kolejne marzenia. Własnie zajęła się... rajdami motocyklowymi enduro. - Ocean jest bardzo podobny do pustyni - mówi podróżniczka. - Też widać gwiazdy, przestrzeń. Też spędza się czas, patrząc w niebo. Jedyna różnica to tzw. "niemy wiatr". Czuje się go, ale nie słyszy. Na oceanie tego nie ma. Poza tym zgrzyta między zębami piach a nie sól.
Więcej na ten temat dowiesz się, słuchając całej rozmowy z audycji "Czwarty wymiar", lub oglądając ją na wideo.
(kd)