- W założeniu ma to być pełnometrażowy dokument, który bada tajemnicę śmierci van Gogha oraz prezentuje sylwetkę wybitnego artysty - tłumaczy Dorota Kobiela z Breakthru Films. - Wszystko to opowiedziane będzie przez pryzmat obrazów jego autorstwa, ponieważ pomyślałam sobie, że skoro całe życie van Gogha podporządkowane było malarstwu, to właśnie ono powinno być głównym bohaterem tej opowieści.
Zuchwała kradzież "Słoneczników" - szczegóły napadu na muzeum van Gogha >>>
Stąd też decyzja, żeby animacja nie była tworzona komputerowo, tylko przy użyciu prawdziwych obrazów. W sumie 30 zatrudnionych do projektu artystów będzie musiało namalować 58 tysięcy klatek. Jak przyznaje gość "Stacji Kultura", to nie lada wyzwanie. - Każda klatka powstanie na płótnie, a do jej stworzenia malarze wykorzystają farby olejne. Łatwo policzyć, że potrzebujemy prawie 60 tysięcy takich "płócien". W sumie ożywimy ponad 100 obrazów mistrza.
Osią narracyjną "Loving Vincent" są wywiady z bohaterami obrazów van Gogha. Często byli to przyjaciele artysty, czasami osoby, z którymi artysta miał kontakt dość powierzchowny. W tym gronie znalazła się m. in. córka właściciela gospody, w której malarz spędził ostatnie miesiące swojego życia.
Produkcja filmu rozpocznie się w marcu w Gdańsku. Budżet produkcji oszacowano na ok. 20 milionów dolarów. Twórcy chcą, by ich film miał premierę na festiwalu filmowym w Cannes w 2015 roku.
(kul/pj)