"Barton Fink", "Hudsucker Proxy", "Fargo", "Big Lebowski", "To nie jest kraj dla starych ludzi", czy "Tajne przez poufne" - to tylko wycinek twórczości bohaterów dyskusji w audycji "Na cztery ręce". Błażej Hrapkowicz zwrócił uwagę, że często polscy (ale nie tylko) krytycy niesłusznie zamykają dokonania Joela i Ethana Coenów w ramach kina postmodernistycznego, opierającego się o cytaty, różne odniesienia, uderzającego w pastisz, powielającego stare style.
- Ta mozaikowość, patchworkowość ich filmów jest ważna - mówi gość Czwórki, krytyk filmowy Michał Oleszczyk. - Nie wystarczyłoby im "paliwa" na tak wiele dekad fascynującej twórczości, gdyby to było tak płytkie, jak sugerują ci komentatorzy. Fascynujące jest także to, że pomimo szufladkowania ich twórczości, z którym często mamy do czynienia, prawie nikt nie podważa ich wielkiej klasy i ogromnego wpływu na współczesne kino.
Jednym z fenomenów twórczości braci Coen jest to, że udało im się odnieść międzynarodowy sukces, mimo że ich kino jest bardzo mocno osadzone w amerykańskiej rzeczywistości. - Oni kochają Amerykę. To widać w tym, jak ją pokazują, opisują. Jednym z moich ulubionych filmów ich autorstwa jest "Arizona Junior", czyli druga pozycja w ich karierze. Pokazują w niej taką Amerykę, jakiej nie widzimy na co dzień, tzw. "white trash" - białych wyrzutków, białej hołoty, niższej klasy. To oczywiście parodia, ale jest w niej dużo uczuć, ciepła - zauważa Oleszczyk.
Najbardziej kultowym filmem autorstwa braci Coen jest "Big Lebowski" z 1998 roku. To wirtuzoerskie połączenie pastiszu kina noir, komentarza do amerykańskiej kultury i kryminału. - To kino noir, umiejscowione właśnie tam, gdzie się rodziło, czyli na amerykańskim zachodnim wybrzeżu, w Los Angeles - przypomina krytyk. - Big Lebowski jest hippisem i jednocześnie wersją detektywa Marlowowego, a Ameryka ukazana jest od strony przemocy. Warto też zwrócić uwagę, że w tym filmie chyba najbardziej w całej swojej twórczości wyciszyli ten specyficzny humor. To kolejny punkt do wyjątkowości "Big Lebowskiego".
Najnowszy film Joela i Ethana Coenów, czyli "Co jest grane, Davis?" odwołuje się do kolejnej ich fascynacji - muzyki. Przedstawia tydzień z życia młodego piosenkarza Llewyna Davisa, próbującego swoich sił na nowojorskich scenach folkowych na początku lat sześćdziesiątych XX wieku. Obraz można oglądać w kinach od 28 lutego.
Filmowe wydania "Na cztery ręce", prowadzone przez Błażeja Hrapkowicza, w każdy czwartek w Czwórce od 23.00!
(ac/kd)