Pomysł na książkę jest dość prosty. Vermes ożywia Adolfa Hitlera, który budzi się na opuszczonej parceli i ze zdziwieniem konstatuje, że nie jest już w bunkrze. Mamy rok 2011. Zupełnie przypadkiem zostaje uznany za komika, podszywającego się pod dyktatora i dostaje propozycję wystąpienia w telewizyjnym show. W krótkim czasie staje się gwiazdą mediów. Hitler celebrytą? Tak właśnie jest w powieści "On wrócił".
- Patrzenie na świat przez pryzmat i oczami Hitlera, nie było aż tak trudne, jak mogłoby się wydawać - zdradza słuchaczom "Stacji Kultura" Timur Vermes. - Z lektury "Mein Kampf" wynika, że on nie różnił się aż tak bardzo od innych ludzi. To człowiek, który napisał książkę, bo uważał się za geniusza. W rzeczywistości był zakompleksiony, myślał prostymi kategoriami. Kiedy pisze się o normalnych ludziach, największym problemem jest opisanie ich psychiki, przemyśleń, wątpliwości. Hitler nie jest w tym względzie bardzo skomplikowany.
Pozycja Vermesa okazała się wielkim hitem na rynku niemieckim. Nic dziwnego, że prawa do niej kupują wydawnictwa w kolejnych krajach. - Spodziewałem się, że książka okaże się przynajmniej minimalnym sukcesem - przyznaje autor. - Manuskrypt był drogi, w związku z tym wydawnictwo musiało przeprowadzić szeroko zakrojoną kampanię reklamową i wyłożyć spore pieniądze. Liczyłem na jakieś 70, może 100 tys. sprzedanych egzemplarzy. Natomiast kompletnie się nie spodziewałem, że Hitler stanie się idealnym prezentem świątecznym. Wielu ludzi sięga po książkę niechętnie, a potem jednak stwierdza, że im się podobała.
Okładka książki Timura Vermesa "On wrócił"
Jak to często w przypadku takich pozycji bywa, pojawia się wątpliwość - czy w ogóle wypada śmiać się z Hitlera, a tak naprawdę z Hitlerem? Czy historia w tym przypadku nie jest za trudna, by jakkolwiek przenosić ją na grunt rozrywkowy?
- Wielu młodych ludzi, którzy nie interesują się tym tematem, dowie się czegoś o historii i to z własnej, nieprzymuszonej woli. Poza tym myślę, że wielu ludzi zrozumie, dlaczego Hitlerowi udało się zdobyć tak dużą władzę. To jest coś, o czym Niemcy dzisiaj zapominają. Wydaje im się, że na Hitlera głosowali tylko ludzie głupi i że dzisiaj taka historia nie mogłaby się wydarzyć. Potem czytają kilkusetstronicową książkę i przyłapują się na tym, że ten Hitler, na pierwszy rzut oka, wcale nie był potworem. To dla wielu czytelników ciekawe doświadczenie - oznajmia autor.
(ac/pj)