Niebawem na ekrany polskich kin wejdzie film familijny pt. "Gabriel" w reżyserii Mikołaja Haremskiego. Zbigniew Zamachowski, aktor wcielający się w jedna z dorosłych ról, zwraca uwagę, że ten obraz to ewenement na polskim rynku, rzadki gatunek w naszym kinie.
- Można by długo dyskutować o tym, dlaczego w Polsce nie powstają filmy familijne - mówi Zbigniew Zamachowski. - Brak zaufania decydentów, czyli głównie dystrybutorów i producentów, do tego, że takie kino może się sprzedać, to jeden z powodów. Nasz rynek jest bezlitosny i bezwzględny, liczy cyfry i pieniądze, więc filmowcy rzadko podejmują takie ryzyko. W tej sytuacji, tym fajniej, że producenci "Gabriela" zdecydowali się właśnie w tym gatunku zrobić kino. Mało tego, ono się udało - ocenia gość "Stacji Kultura".
Doskonałym dowodem, że polskie kino familijne osiąga sukcesy na całym świecie jest "Magiczne drzewo", a i "Gabriel" już ma na swoim koncie dwie nagrody z USA, a wciąż jest w tzw. obiegu festiwalowym.
Zbigniew Zamachowski żałuje, że filmowcy nie korzystają z pozytywnych wzorców z minionej epoki. - Wtedy pewne szlaki zostały przetarte. Powstawały fantastyczne seriale dla młodzieży, jak "Podróż za jeden uśmiech", "Wakacje z duchami", "Pierścień i róża" czy "Przygody Tolka Banana", które oglądałem wraz z moimi rodzicami na kanapie - wspomina.
Gość Kasi Dydo i Kuby Kukli film "Gabriel" uważa za obraz świetnie zagrany przez dzieciaki. I mimo że obraz wydaje się "chłopacki" (dominują role męskie) to historia "Gabriela" może urzec też dziewczęta. - To wielka radość pracować z tymi młodymi ludźmi, którzy nie wiadomo skąd czerpią wiedzę o tym, jak grać, jak się skupić, jak sobie radzić w świecie filmu - mówi Zamachowski i zdradza na antenie Czwórki, czego już się nauczył od młodych aktorów.
(pj / ac)