Wilhelm Sasnal Galerie oddzielają mnie od tego, o czym nie mam pojęcia i czym nie chcę się zajmować. Kolekcjonerów moich prac poznaje podczas wystaw. Czasami jest to nasz jedyny kontakt
Media przyzwyczaiły nas, że po nazwisku Sasnal zazwyczaj następuje jakieś "naj". Jest znany, a popularność i ceny, które kolekcjonerzy są skłonni płacić za jego obrazy, zaczęły przesłaniać jego samego, zamykając go w szczerozłotej szufladzie z napisem "gwiazdor polskiego malarstwa". Więcej o życiu i twórczości artysty możemy dowiedzieć się z książki Jakuba Banasiaka "15 stuleci". - Ta książka jest tak szczera, jak ja nie jestem "naj" - śmieje się artysta i opowiada w jaki sposób wywiad-rzeka wpisuje się w "obchody" 15-lecia pracy twórczej. - Jubileusz rozumiem w kategoriach funkcjonowania w szerszym obiegu. Nie tylko lokalnym. A tak zupełnie serio, to dzięki tej książce chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o sobie. O facecie, który zdecydowanie wkroczył w smugę cienia - tłumaczy Sasnal.
Gość Czwórki wyjaśnia także, jak postrzega swoje miejsce w historii polskiej sztuki współczesnej. - Nie czuję się rewolucjonistą. A jedyna zasada, której hołduje, to ta, która mówi, żeby nie mieć żadnych zasad, żadnych reguł w sztuce. To bardzo odświeżające - dodaje.
Sasnal opowiada również, w jaki sposób doświadczył "sasnalomanii" i w jaki sposób zmieniła ona jego życie, wspomina, co wydarzyło się na wystawie w Zachęcie i tłumaczy, dlaczego ludzie postrzegają jego istnienie przez pryzmat pieniędzy.
Wilhelm Sasnal Kompletnie nie interesuję się piłką nożną, ale wiem, że funkcjonuje gdzieś pojęcie, że jestem "Lewandowskim sztuki". Do samego Roberta Lewandowskiego czuję dużą sympatię przez to, że wziął udział w kampanii na rzecz uchodźców
***
Tytuł audycji: Stacja Kultura
Prowadzi: Kasia Dydo
Gość: Wilhelm Sasnal (artysta, malarz, filmowiec)
Data emisji: 10.05.2017
Godzina emisji: 11.11
kul/jsz