"Belfast". Branagh wraca do czasów dzieciństwa i idzie po Oscary

Ostatnia aktualizacja: 25.02.2022 15:08
Kenneth Branagh na fotel reżysera powrócił w znakomitej formie. Mówi się, że "Belfast" to jeden z najlepszych filmów ostatnich miesięcy. On sam przyznaje, że to najbardziej osobisty z jego obrazów. 
Kenneth Branagh, Ciaran Hinds, Caitriona Balfe, Jude Hill, Jamie Dornan na premierze Belfastu w Los Angeles
Kenneth Branagh, Ciaran Hinds, Caitriona Balfe, Jude Hill, Jamie Dornan na premierze "Belfastu" w Los AngelesFoto: Shutterstock/Kathy Hutchins

Po kilkudziesięciu latach Kenneth Branagh wraca na ulice rodzinnego Belfastu, z którego musiał uciekać jako dziecko. - Wrócił do miasta i czasów dzieciństwa. Zrobił film na pewno najlepszy w całej swojej karierze, pełnej oscarowych nominacji - ocenia Łukasz Muszyński, krytyk filmowy. - "Belfast" nominowany jest w 7 kategoriach: najlepszy film, aktor drugoplanowy, aktorka drugoplanowa, reżyser, scenariusz oryginalny, piosenka i dźwięk - wymienia. 

Droga do Belfastu

Kenneth Branagh przebył do "Belfastu" niezwykle ciekawą drogę. Łukasz Muszyński przypomina, że jest on i reżyserem, i aktorem, ostatnio mogliśmy go oglądać w "Śmierci na Nilu", która do polskich kin trafiła kilkanaście dni temu. Grał też w filmach Christophera Nolana np. "Dunkierka" czy "Tenet". - Mało kto pamięta, że Kenneth Branagh zaczynał karierę jako aktor, reżyser i cudowne dziecko brytyjskiego kina. Stał się gwiazdą za sprawą ekranizacji Szekspira, filmów "Henryk V", "Hamlet" czy "Wiele hałasu o nic". W pewnym momencie jednak zaczęło się z nim dziać coś złego, poszedł w filmy konfekcji, nakręcił pierwszego "Thora", a potem poszło z górki - dodaje. Łukasz Muszyński przyznaje, że nie spodziewał się, że Branagh jeszcze nakręci coś tak dobrego jak "Belfast".

Film z dzieciństwa

- "Belfast" to malutki film, najbardziej osobisty w całej karierze reżysera, w którym wraca on wspomnieniami do swego dzieciństwa, spędzonego w końcówce lat 60. - opowiada krytyk. - Wtedy Amerykanie lądują na Księżycu, a w Belfaście dochodzi do brutalnej, plemiennej wojny między katolikami a protestantami. Protestanci zastraszają katolików, a "pośrodku" jest dziewięciolatek Buddy - dodaje.

Główny bohater mieszka w Belfaście, czyli mieście, w którym "wszyscy się znają". - Gdy robi się niebezpiecznie, jego rodzice zastanawiają się, czy opuścić rodzinne strony. Koledzy ojca Buddy'ego chcą go wciągnąć w działalność przeciwko katolikom, w domu brakuje pieniędzy, a dziadek zaczyna mieć poważne problemy zdrowotne - opowiada gość Kasi Dydo. - Główny bohater ma szkołę, jest zauroczony koleżanką, ma filmy, które stanowią dla niego magiczną krainę, do której może uciec. Z jednej strony to mocna opowieść, a z drugiej ciepły, nostalgiczny powrót do czasów dzieciństwa. To też spojrzenie na krwawy konflikt oczami dziecka. Gdy bohater miał 9 lat jego sąsiedzi stali się dla siebie wrogami.

Zdaniem Łukasza Muszyńskiego, "jeśli z tego filmu płynie jakaś mądrość, którą możemy odnieść do aktualnych wydarzeń, to na pewno to, że przemoc jest pozbawiona sensu" i często przeciwko sobie stają ludzie, którzy przed chwilą byli bardzo blisko.

Krytyk filmowy podkreśla, że reżyser doskonale rozgrywa opowieść "Belfastu". Tłem filmu są tragiczne wydarzenia z 1969 roku, a mimo to historia wydaje się lekka. - Niektórzy mówią, że nie można tak opowiadać poważnych historii - mówi Muszyński i zdradza, że są to ci sami krytycy, którzy podobne oskarżenia wysyłali pod adresem filmu "Jojo Rabbit".

Krytyk zwraca uwagę, że Kenneth Branagh "Belfastem" wpisuje się w widoczny w świecie filmów trend: coraz więcej reżyserów wraca do czasów swego dzieciństwa. 

Posłuchaj
19:15 czwórka stacja kultura 25.02.2022.mp3 Łukasz Muszyński opowiada o filmie "Belfast" (Stacja Kultura/Czwórka)

 

Belfast - zwiastun filmu/Tylkohity

Film Kennetha Branagha "Belfast" nominowany jest w 7 oscarowych kategoriach. Zdaniem Łukasza Muszyńskiego w pełni zasłużenie. Jednak w tym roku źródłem dyskusji i pewnego konfliktu w świecie filmowym jest przede wszystkim nowa forma, w jakiej ma odbyć się transmisja oscarowej gali. - Wielu członków Akademii oburzonych jest decyzją, żeby część uroczystości odbyła się jeszcze przed początkiem transmisji na żywo - mówi gość Kasi Dydo. - Od lat akademia oscarowa zmaga się z malejącą popularnością transmisji gali. Zeszły rok był krytyczny. Galę obejrzało niewielu. Producenci szukają sposobów na przyciągnięcie widowni - dodaje. 

Sposobem na skrócenie, jak opowiada Łukasz Muszyński, jest wyrzucenie ośmiu kategorii oscarowych poza transmisję, czyli "wypadną" wszystkie filmy krótkometrażowe, dźwięk, muzyka, montaż, charakteryzacja i scenografia. Ta decyzja może oznaczać, że nie obejrzymy radości z ewentualnego Oscara dla "Sukienki" Tadeusza Łysiaka - to polski film krótkometrażowy, nominowany jest tej prestiżowej nagrody. - Przeciwnicy decyzji o skróceniu transmisji mówią, że świadczy ona o pogardzie dla niektórych twórców i jest efektem pogoni za oglądalnością - mówi Muszyński. 

***

Tytuł audycji: Stacja Kultura

Prowadzi: Kasia Dydo

Gość: Łukasz Muszyński (krytyk filmowy Filmweb)

Data emisji: 25.02.2022

Godzina emisji: 10.13

pj/kd

Czytaj także

W weekend idziemy do kina. Przegląd filmowych premier

Ostatnia aktualizacja: 28.05.2021 13:05
Przez ostatnie kilkanaście miesięcy filmy oglądaliśmy głównie w domu. Od ubiegłego tygodnia znów możemy chodzić do kina i to na najbardziej wyczekiwane premiery.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Premiery filmowe: "Matki równoległe", "Pies", "Uncharted"

Ostatnia aktualizacja: 18.02.2022 16:00
Pedro Almodovar wyznaje wiarę w siłę kobiet, Channing Tatum opowiada o przyjaźni z psem, a Tom Holland wciela się w postać Nathana Drake’a, bohatera jeden z najbardziej popularnych gier komputerowych. To wszystko w naszych kinach w ostatni weekend karnawału. 
rozwiń zwiń