Tradycja ludowa mocno związana jest ze świętami Wielkiej Nocy. Od lat też bardzo inspiruje artystów i artystki. Jedną z nich jest Kasia Kmita, która od lat pracuje w technice tradycyjnej wycinanki. Łączy elementy kultury ludowej z nowoczesnością, tworzy misterne dzieła z papieru, które opowiadają historię współczesności. W barwnych kompozycjach artystka zawiera spostrzeżenia na temat współczesnej kultury, trendów i stylu życia. Uważnie obserwuje przemiany zachodzące w społeczeństwie, analizuje pragnienia i mechanizmy rządzące zachowaniem i psychiką człowieka.
- Już jako bardzo mała dziewczynka, dekorując koszyczek w domu, żeby nie wkładać tych wszystkich rzeczy do święconki tak po prostu, to przygotowałam małe białe wycinanki z papieru - wspomina artystka. - Od pewnego czasu odchodzę od tej ludowości, a teraz to jest ona bardzo mało czytelna w moich pracach, jedynie technika cięcia pozostaje ludowa - dodaje.
Wycinanka symbolem zmiany
Kasia Kmita jest absolwentką malarstwa wrocławskiej ASP. Maluje i wycina, a wycinanka jest dla niej pewną pośrednią formą. - Dla mnie wycinanka nigdy nie była symbolem obciachu, uważałam, że to coś pięknego. Stała się dla mnie symbolem tego, jak Polska się zmienia - mówi artystka. - Dawniej kobiety wychodziły przed swoją chałupę i widziały koguta, drzewa, kwiatki. Gdy ja dziś wychodzę przed swoją chałupę, czyli wielką kamienicę w centrum Wrocławia, to widzę firmy, które przyszły do nas z Zachodu, ludzi nowocześnie ubranych. Będąc artystką, pragnęłam to jakoś zapisać i pomyślałam, że wplotę to w wycinankę ludową - dodaje.
05:11 czwórka stacja kultura 13.04.2022.mp3 Kasia Kmita opowiada o tradycji wycinanek i swoich współczesnych pracach (Stacja Kultura/Czwórka)
Gwiozdy i kodry z hiphopowcami
Ludowe wycinanki dzielą się na dwie grupy: gwiozdy i kodry. - Gwiozdy to wycinanki wieszane między oknami, okrągłe. Z tą formą jestem najczęściej kojarzona. Te wycinanki były symetryczne, często przedstawiały zwierzęta i ptaki. W moich pracach w gwiozdy wplotłam hiphopowców, przedstawienia współczesnych lalek Barbie, rowery - opowiada gość Czwórki. - W Muzeum w Łowiczu obejrzałam przepiękne kodry. To są podłużne wycinanki, wieszane dawniej na belkach stropowych. Ich nazwa wywodzi się od kołtryn, czyli poprzedniczek tapet. Kołtryny były to drzeworyty odbijane na papierze i kupowane do domów szlacheckich w całej Polsce. Dziewczyny ze wsi przychodziły do szlachcianek, widziały to na ścianach, same takich nie mogły kupić, więc sobie robiły - dodaje.
Tradycyjnym przedstawieniem na kodrach są sceny rodzajowe z życia wsi, np. grupa osób idąca przez pole, kobiety w pasiastych spódnicach, wóz z sianem, konie. - Kodry są dla mnie inspiracją. Dziś już rzadko chodzimy w grupach, może do kina, na festiwal, na pole golfowe. Takie wyjścia dziś nie są związane z przyrodą, a raczej wydarzeniami kulturalnymi - opowiada artystka. - Zrobiłam ogromną pracę na bazie koder przedstawiającą nas idących do kina, na festiwal. Bardzo ciekawe wydaje mi się to przełożenie dawnej techniki na świat współczesny - ocenia.
Wycinany portret
Kasia Kmita dziś zwraca się w stronę portretu, ale cały czas pozostaje w świecie wycinanek. - Zaczęłam wycinać portrety z papierów i tektur. Najpierw były to abstrakcyjne postaci, teraz już konkretne osoby - zdradza. - Z Galerią Krupa we Wrocławiu zaczynamy taki projekt, gdzie będę portretowała postaci z Wrocławia. Będą to osoby znane, ale też można się zgłosić do udziału w tym pomyśle - zaprasza. - Zaczynam od modeli, szkiców, a potem tworzę portret. One mogą być obiektami stającymi w przestrzeni, takimi rzeźbami - dodaje.
***
Tytuł audycji: Stacja Kultura
Prowadzi: Kasia Dydo
Data emisji: 13.04.2022
Godzina emisji: 10.38
pj