W życiu nie można niczego żałować. Należy zawsze mówić to, co ma się na myśli i robić to, na co ma się ochotę – tłumaczy Krystyna Mazurówna. Tancerka i choreografka, która od lat mieszka w Paryżu, była gościem „Stacji Kultura”. Kasi Dydo i Kubie Kukli opowiadała o swoim burzliwym życiu oraz o wydanej właśnie autobiograficznej książce zatytułowanej (sic!) „Burzliwe życie tancerki”.
Krystyna Mazurówna nie lubi być określana mianem „ikony tańca”. Tancerka i choreografka, która w 1957 roku ukończyła prestiżową warszawską Szkołę Baletową i niedługo potem została solistką w Teatrze Wielkim, woli być nazywana „legendą tańca” i to legendą wciąż żywą. Zarówno z uwagi na swoje dokonania, jak i za sprawą niesłabnącej chęci do życia.
Gość Czwórki przyznaje, że wciąż jest osobą pełną energii i zawsze gotową do tańca. – Tańczę, jak tylko mam okazję – podkreśla Krystyna Mazurówna. Tancerka przekonuje, że należy korzystać z życia, cały czas działać, nie siedzieć z założonymi rękami, gdyż w tylko taki sposób można uczynić swoją egzystencję ciekawą. – Cierpię na brak cierpliwości i nie lubię na nic czekać. Jest to wada, ale ja przekształciłam ją w zaletę i dzięki temu idę przez życie szybciej niż inni – wyjaśnia.
– Moje życie od początku było burzliwe: urodziłam się przecież w 1939 roku – podkreśla gość „Stacji Kultura”. W swojej autobiograficznej książce opisuje wszystkie „życiowe burze”, które jej się przytrafiły i podkreśla, że dzięki nim jej życie było ekscytujące. – Właśnie za to uwielbiam te wszystkie burze – tłumaczy.
Więcej w rozmowie Kasi Dydo i Kuby Kukli z Krystyną Mazurówną. Aby wysłuchać dźwięku, wystarczy kliknąć w ikonę w ramce po prawej stronie.
ap