- Bez tego sprawy by nie było - potwierdził na łamach "Rzeczpospolitej" prokurator generalny Andrzej Seremet. - Na dalszym etapie prokurator powinien wyłączyć właściwość ABW i zlecić to policji - dodaje. Tak się jednak nie stało.
Przeszukanie i zamknięcie
20 maja o 6 rano funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wkroczyli do mieszkania Roberta Frycza w Tomaszowie Mazowieckim z nakazem przeszukania. Frycz administrował krytyczną wobec prezydenta Komorowskiego stroną Antykomor.pl.
ABW uważa, że treści zawarte na stronie były przekroczeniem granic wolności wypowiedzi - w świetle artykułu 135 kodeksu karnego za publiczne znieważanie prezydenta grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Na stronie pojawiły się m.in. gry, w których można było strzelać do Bronisława Komorowskiego.
Media oburzone
Przeszukanie u Frycza wywołało burzę medialną i pytanie o granice wolności słowa. Zgodnie bowiem z ustawą o ABW jej działania powinny być skupione na ściganiu najgroźniejszych przestępstw, jak zwalczanie zagrożeń godzących w bezpieczeństwo wewnętrzne państwa, szpiegostwo, terroryzm i tym podobne.
Prezydent w cztery dni po zatrzymaniu Frycza obiecał, że będzie bronił autora satyrycznej strony. Sam autor uważa, że strona nie łamała prawa i zawierała treści satyryczne. Frycz złożył do prokuratury doniesienie na popełnienie przez Agencję przestępstwa i zapowiedział otwarcie nowego serwisu.
IAR, wit