– Jeśli spojrzymy na te wyniki przez pryzmat sytuacji w całym kraju to Warszawa i tak wypada znakomicie – mówi Mirosław Pęczak, socjolog kultury. – Poza tym np. to, że wielu warszawiaków deklaruje, że "nie uczestniczy w spektaklach ulicznych" wynika z faktu, że po prostu nie ma takich imprez.
Z ogłoszonych niedawno badań "Życie kulturalne Warszawiaków" wynika także m. in,. że jednym z najpopularniejszych wydarzeń w stolicy są "Wianki nad Wisłą", czyli po prostu festyn. – Polacy lubią festyn. Dawniej kojarzył się z czymś poniżej przyzwoitości, a tymczasem okazuje się, że ta forma imprezy bardzo ludziom odpowiada – tłumaczy gość Czwórki.
Zdaniem Pęczaka dzieje się tak dlatego, że festyn "spełnia wiele funkcji", przede wszystkim towarzyską i z założenia nie jest niczym "niegodnym". – Ludzie chodzą na festyny z przyjaciółmi, rozmawiają, obejrzą coś, może kupią coś okazjonalnie – tłumaczy socjolog. Jego zdaniem pod tym względem Polska niewiele różni się np. od Hiszpanii. Z tą różnicą, ze u nas nie ma Corridy.
Poza tym, zdaniem eksperta, "poziom deklaracji nieco różni się od poziomu realizacji" i zdarza się, że sami nie wiemy, że uczestniczymy własnie w wydarzeniu kulturalnym. – Z różnych badań wynika, że ludzie na całym swiecie korzystają z kutury "przy okazji", nawet wtedy, gdy w samochodzie słuchamy radia, albo gdy czytamy audiobooki – tłumaczy Pęczak.
Więcej na ten temat, a także o tym, czy Warszawa może być reprezentatywna dla całej Polski dowiesz się, słuchając całej rozmowy w "Stacji Kultura".
(kd)