Pomysł na wypożyczanie dzieł sztuki nie jest nowy, w Polsce ma to miejsce od kilkunastu lat. Ostatnio taka usługa zyskała na popularności. Przyczyną tego jest m.in. kryzys i szukanie oszczędności. Aby udekorować lobby, gabinet, salę konferencyjną czy salon, firmy i osoby prywatne nie spieszą się z kupnem dzieła sztuki, wolą je wypożyczyć od znanych galerzystów.
Obraz cenionego malarza na naszej ścianie bez wątpienia podnosi prestiż. A z wypożyczeniem dzieła sztuki wcale nie ma dużego problemu.
- Obrazy wypożyczamy głównie na sześć miesięcy lub na rok - mówi Michał Stańczyk z Art Office. - Mieszkanie lub biuro musi być ubezpieczone. W przypadku osoby prywatnej trzeba zapłacić kaucję, to jest zabezpieczenie galerii. Jeśli praca będzie zniszczona lub zniknie, klient będzie musiał zapłacić pełną wartość rynkową dzieła - wyjaśnia.
Galeria, która zajmuje się wypożyczaniem prac ze swojej pinakoteki, musi dbać by sprostać wszystkim gustom, dlatego w swych zbiorach powinna mieć rzeźbę, grafikę, rysunek, obrazy olejne.
- Kilka lat temu wśród naszych klientów królowała abstrakcja, a ostatnio popularna jest figuracja - zdradza Michał Stańczyk. - Ceny wynajmu małych grafik zaczynają się od 39 złotych miesięcznie, aż do 200 złotych, za duże obrazy olejne - dodaje.
Trudności z wypożyczeniem zaczynają się, gdy marzymy o obrazie wielkiego mistrza, którego prace przechowywane są w Muzeach Narodowych, Muzeum Sztuki Nowoczesnej czy warszawskiej Zachęcie. - Osoby prywatne odsyłamy z kwitkiem. Będąc instytucją, która ma kolekcję dzieł sztuki stoimy na straży wartości artystycznych i materialnych naszych zbiorów - mówi Małgorzata Bogdańska-Krzyżanek z warszawskiej Zachęty.
(pj)