Po "Placu Zbawiciela" duet reżyserski w składzie Joanna Kos-Krauze i Krzysztof Krauze postanowił przypomnieć widzom postać romskiej poetki, która zachwyciła Juliana Tuwima i nie bała się iść pod prąd. I choć "Papusza" to przede wszystkim opowieść o wyjątkowej kobiecie, w filmie nie brakuje także wyrazistych bohaterów.
- Gram Dionizego Wajsa, który kupił Papuszę od jej ojczyma. Dzieliła ich duża różnica wieku, ona miała lat 14, on 33 - opowiada aktor Zbigniew Waleryś. - Ich relacje nie były idealne, był czas, kiedy Dionizy traktował ją obcesowo. Natomiast, gdy w związku pojawił się syn, sytuacja się zmieniła, a mój bohater stał się spokojny i spełniony.
W pewnym momencie w życiu Papuszy pojawiła się kolejna ważna postać - Jerzy Ficowski, poeta, znawca kultury cygańskiej oraz ten, który jako pierwszy przełożył i opublikował wiersze artystki. W filmie gra go Antoni Pawlicki.
- Ficowski ukrywa się w taborze Wajsów przed milicją - mówi aktor. - Kiedy poznał Papuszę zafascynował się tym, że oto w niepiśmiennej i nieczytającej na ogół społeczności spotkał kobietę, która nie tylko czyta, ale także układa wiersze i je pięknie wyśpiewuje. Ta fascynacja była z resztą obopólna. Dla Papuszy mój bohater przybywał ze świata, o którym ona zawsze marzyła, bo od dziecka kochała książki i literaturę.
Od dziś "Papuszę" oglądać można na ekranach naszych kin, ale światowa premiera filmu odbyła się na festiwalu w Karlowych Warach. Tam też film po raz pierwszy zobaczyli goście "Stacji Kultura".
- Trudno opisać emocje, jakie towarzyszyły nam w tamtym momencie. Trudnio też opisać radość, ż nagród i wyróżnień - wspomina Waleryś. A Pawlicki dodaje: - Joanna Kos-Krauze i Krzysztof Krauze mają swoją publiczność, która czeka na ich filmy. A "Papuszę" po prostu trzeba zobaczyć, bo opowieść o kulturze, która od stetek lat towarzyszy nam i ciągle jest gdzieś obok. Naprawdę warto ją lepiej poznać.
kul
Zbigniew Waleryś i Antoni Pawlicki w studiu Czwórki