Trzy sezony tego serialu już są dostępne w Polsce. Wielu skorzystało z okazji, by je obejrzeć, co sprawiło, że opowieść ma liczną rzeszę fanów. Zdarza się i tak, że po obejrzeniu serialu widzowie sięgają po książkę i wtedy przekonują, że: warto przeczytać "Grę o tron", by dostrzec różnice między serialem, a literackim oryginałem .
- Jeśli chodzi o pierwszy odcinek i dobór bohaterów, to byłem całkiem zadowolony. Role Seana Beana czy Petera Dinklage'a były świetnie dobrane - mówi Paweł Jasiński, fan serii. - Jeśli chodzi o młodą latorośl klanu Stark byłem lekko zawiedziony, bo w powieści jest zarysowana jako trochę młodsza. Później jednak przekonałem się, że będąc fanem książki ciężko ogląda się ten serial.
Rozmówca Kamila Jasieńskiego podkreśla, że powieść jest mniej dosłowna, że George R.R. Martin, autor sagi, bawi się w pewne subtelności, nie mówi pewnych rzeczy wprost.
Katarzyna Ochman, fanka książki, zaznacza, że traktuje książkę i serial, jak dwie różne sprawy. Ocenia, że książka jest pełniejsza, a serial jest niejako jej streszczeniem.
Główne zarzuty jakie wysuwają pod adresem twórców serialu fani książki, to zmiany chronologii wydarzeń, albo "wycięcie" wątków pobocznych. Mimo to już w poniedziałek, 7 kwietnia, wielu z nich i tak zasiądzie przed telewizorami.
(pj/kd)