W Gdyni trwa Festiwal Polskich Filmów Fabularnych, laureatów prestiżowych nagród tej imprezy poznamy już w sobotę (17 września).
Niezwykle dobre opinie i recenzje krytyków pojawiły się po seansie filmu "Chleb i sól" Damiana Kocura. Mówi się, że ten film może "wygryźć" Jerzego Skolimowskiego "IO", jeśli chodzi o nagrodę główną festiwalu.
- Ten obraz miał swoją światową premierę na festiwalu w Wenecji. Dosłownie tydzień temu otrzymał nagrodę specjalną jury, w sekcji dla młodych twórców, poszukujących, chcących odnaleźć nowe horyzonty kina - przypomina Łukasz Muszyński, krytyk filmowy. - Damian Kocur opowiada historię młodego utalentowanego pianista Tymka, granego przez prawdziwego pianistę Tymoteusza Biesa, który przyjeżdża do małego miasteczka na wakacje, tuż przed tym, jak ma wyjechać na stypendium do Niemiec. Główny bohater spędza czas ze starymi znajomymi, nudzi się. Staje się świadkiem napięć, jakie pojawiają się między lokalną młodzieżą a imigrantami, pracującymi w nowo otwartym barze z kebabami - opowiada.
Film trzyma w napięciu, jak zauważa gość Czwórki, czujemy, że coś złego się wydarzy, że to wisi w powietrzu. - "Chleb i sól" jest ciekawym eksperymentem na styku fabuły i dokumentu. Grają w nim sami aktorzy nieprofesjonalni i często noszą swoje imiona - zdradza gość Kasi Dydo. - Jest świeżość, naturalność, ale i trochę publicystyki, która może przeszkadzać polskim widzom. Mówi się, że to najpoważniejszy pretendent do Złotych Lwów - dodaje.
Bread and Salt I Official trailer I Chleb i sól I Oficjalny zwiastun/SFPorgPL
Dobre opinie zbiera też film "Śubuk" Jacka Lusińskiego. To historia edukacji chłopca, który ma autyzm.
- Miejmy nadzieję, że ten film zmieni coś w postrzeganiu osób z autyzmem w Polsce. To film obdarzony wielkim sercem. To też powrót reżysera, Jacka Lusińskiego - zauważa Łukasz Muszyński. - "Śubuk" jest historią inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami. To opowieść o młodej matce, która musi walczyć z systemem i biurokracją. Bohaterka nie zgadza się, żeby jej dziecko zostało zepchnięte na margines społeczny. Skupia wokół siebie inne matki, które również mają dzieci zmagające się z różnymi problemami. To opowieść o solidarności i sile kobiet, które walczą ze złym, nierozumiejącym inności światem - dodaje.
14:55 czwórka stacja kultura 16.09.2022.mp3 Łukasz Muszyński opowiada o premierach Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i w kinie (Stacja Kultura/Czwórka)
Krytyk filmowy szczególną uwagę zwraca na świetną rolę Małgorzaty Gorol, której na ekranie towarzyszą m.in. Andrzej Seweryn, Aleksandra Konieczna, Filip Pławiak. - To uczta aktorska, ale też film, który daje nadzieję i siłę, żeby walczyć, mimo nieustających przeszkód na drodze - podkreśla.
ŚUBUK-oficjalny zwiastun/KinoSwiatPL
W Gdyni można było też zobaczyć długo oczekiwany obraz "Broad Peak" Leszka Dawida. Dziś film jest dostępny również na jednej z platform streamingowych. Niestety od projekcji obrazu nie pisze się o nim dobrze.
- Jest mnóstwo tematów w tym filmie, o których można mówić. Ten obraz to opowieść o himalaiście Macieju Berbece, który w 1988 roku próbował wspiąć się na tytułową górę, ale niestety mu się to nie udało. Przez moment wydawał się zdobywcą, ale okazało się, że tak nie jest. Nie zapisał się w historii, więc przez długie lata narastał w nim gniew, frustracja i tęsknota za górami. W 2013 roku pojawiła się okazja, żeby ponownie zdobyć ten szczyt. Bohater zdecydował się na wyprawę, podczas której zginął. To historia prawdziwa, szeroko opisywana przez media - opowiada Łukasz Muszyński. - Reżyserowi raczej bliższa jest romantyczna wizja himalaistów, nieszczególnie skupia się na ich mrocznych stronach. Jednak to, co w tym filmie szokuje, to jego przedziwna konstrukcja - dodaje.
Krytyk filmowy zauważa, że historia Macieja Berbeki jest iście hollywoodzką opowieścią. - Gdyby ten film robili Amerykanie, to skupiliby się na wydarzeniach z 2013 roku. Tu tak nie jest. Leszek Dawid zdecydował, że 1/3 filmu zajmuje relacja z pierwszej wyprawy na Broad Peak, potem mamy historię w Polsce, kiedy bohater snuje się i męczy z tym, co się wydarzyło. Na koniec jest druga wyprawa, pokazana bardzo krótko. W efekcie wychodzi z tego klasyczny polski dramat psychologiczny o mężczyźnie w średnim wieku, zmagającym się z kryzysem, z ambicjami. To irytujące - ocenia.
To, co przyciągnie do tego filmu, to z pewnością znakomite zdjęcia, dźwięk i efekty specjalne.
Broad Peak | Oficjalny zwiastun | Netflix/Natflix Polska
Sprawdź także:
Nie sama Gdynią żyje kino. Już od dziś w kinach możemy oglądać najnowszy film Gaspara Noego. "Vortex" to przypomnienie o tym, że nikt nie jest nieśmiertelny. - Gaspar Noe przez lata był eksperymentatorem, w kinie wkładał kij w mrowisko i szukał skandalu. Kojarzył się z ekscesem, miłością. Tym razem nakręcił film o starości i śmierci - opowiada Łukasz Muszyński. - Teraz opowiada historię pary staruszków, którzy za chwilę odejdą z tego świata. Oboje nie potrafią pogodzić się z faktem przemijania - dodaje.
Ciekawa jest również formuła filmu. Ekran cały czas podzielony jest na dwie części, część jego i część jej. - Reżyser pokazuje fizyczne aspekty starości, przemijania, nie ucieka od tego - zauważa gość Czwórki. - Gaspar Noe to reżyser kinoman, nie dziwią więc liczne nawiązania, które wychwyci wytrawne oko kinomana. Ten film to kino czułe i empatyczne - dodaje.
VORTEX - zwiastun PL/Kino pod Baranami
Tytuł audycji: Stacja Kultura
Prowadzi: Kasia Dydo
Gość: Łukasz Muszyński (krytyk filmowy, Filmweb)
Data emisji: 16.09.2022
Godzina emisji: 10.15
pj