Wielbicieli filmów science fiction czeka nie lada gratka, bowiem w kinach można obejrzeć najnowszy film Neill Blomkampa, autora "Dystryktu 9". - Akcja filmu "Elizjum” rozgrywa się w XXII wieku. Ziemia zamieniła się w gigantyczne getto, w którym mieszkają tylko biedni obywatele, a ci bogaci wyprowadzili się na tytułową stację kosmiczną Elizjum. Tam żyją w bogactwie i zdrowiu - opowiada Łukasz Muszyński, krytyk filmowy z Filmweb.pl.
Z tym sztucznym podziałem zdecydowanie nie zgadza się bohater filmu zamieszkujący Ziemię, Max Da Costa (Matt Damon). - Max podczas pracy w fabryce został poważnie napromieniowany i ma tylko pięć dni, by ocalić swoje życie. Bohater zdaje sobie sprawę, że na Ziemi nie może liczyć na pomoc, dlatego musi się wybrać na Elizjum.
Nie jest to jednak łatwe, bo na Elizjum Maxa nie chce wpuścić sekretarz obrony Delacourt (Jodie Foster). Drogi tej dwójki się krzyżują, a wraz z nimi także losy Ziemi i Elizjum.
ZOBACZ ZWIASTUN:
"Samoloty” to amerykański film animowany z 2013 roku. Film ma związek ze słynnymi "Autami” wyprodukowanymi w studio Pixar, ale został zrealizowany przez mniejsze studio Disneya i to według Łukasza Muszyńskiego widać. - Zarówno w fabule jak i animacji, ale film miał pominąć etap kinowy i od razu trafić na DVD, co świadczy o tym, że zdaniem producentów nie jest za dobry - mówi krytyk.
Fabuła filmu jest bardzo podobna do tej w "Autach”. - Mamy młodego idealistę, który jest bardzo ambitny. W autach był czerwony samolot, w "Samolotach” bohaterem jest… samolot Dusty. To samolot rolniczy, mały rozmiarem, ale wielki duchem, który marzy o wystartowaniu w największym w historii wyścigu powietrznym dookoła świata. - Jednak problemem bohatera jest to, że cierpi na lęk wysokości…
Dzięki wsparciu przyjaciół i wielkiej odwadze Dusty’emu udaje się przezwyciężyć wszystkie trudności i spełnić swoje marzenia. "Samoloty” to niezwykły film, który pokazuje, że dzięki sile charakteru, odwadze i przyjaźni można wzbić się ponad przeciętność i osiągnąć nieosiągalne. - Dzieciaki na pewno nie będą bardzo zawiedzione tym, że film jest przewidywalny - dodaje Muszyński.
ZOBACZ ZWIASTUN:
- "Millerowie” to chyba najzabawniejszy film jaki widziałem podczas tych letnich miesięcy - stwierdza Łukasz Muszyński. – To film, którego twórcy proponują bardziej dosadne poczucie humoru, co słychać w dialogach, gdzie brzydkie wyrazy często pełnią funkcję przecinków - opowiada krytyk.
"Millerowie” to komedia Rawsona Marshalla Thurbera, reżysera „Zabaw z piłką”. Handlarz marihuaną David Burke (Jason Sudeikis) raz w życiu chce zachować się honorowo i staje w obronie przypadkowo spotkanej dziewczyny. Niestety traci przez to cały towar. Jego szef nie jest z tego powodu zadowolony, ale w ramach odkupienia win składa mu propozycje. Zostanie wrzucony do akwarium, w którym mieszka orka lub przeszmugluje dużą ilość narkotyku do USA przez granicę z Meksykiem. Bohater wybiera podróż do Meksyku.
- Bohater wpada na pomysł przewiezienia towaru camperem w towarzystwie rodziny, jedynym jego problemem jest znalezienie odpowiednich osób, które zgodzą się na odegranie ról jego bliskich.
ZOBACZ ZWIASTUN:
(ah)