W ostatnich tygodniach mniej niż o samych zawodnikach, ich szansach, czy też ceremonii otwarcia w mediach mówi się o potencjalnym zagrożeniu atakami terrorystycznymi. Zwraca na to uwagę Wacław Radziwinowicz, autor książki "Soczi. Igrzyska Putina". - Wszystko będzie przygotowane wspaniale, będzie to niezapomniane widowisko, Rosjanie zrobią wszystko, by zaprezentować się światu z jak najlepszej strony. Jeśli nie dojdzie do jakiegoś nieszczęścia to na pewno wszyscy będziemy olśnieni - tłumaczy.
Gość "4 do 4" zwrócił też uwagę na to, że Rosjanie znów będą organizowali dwudzieste drugie Igrzyska Olimpijskie. W 1980 roku w Moskwie (wówczas ZSRR) były to letnie zmagania, tym razem będzie to zimowa olimpiada nr 22. - To jest bardzo ciekawy zbieg okoliczności. Mimo ogromnych różnic, jakie dzielą tamto i to wydarzenie, są takie banalne, nawet śmieszne zbieżności. Obecnie to jest już inny kraj, nie ma problemów z zaopatrzeniem w sklepach, a centrum Soczi wygląda nowocześnie, w pełni światowo - mówi Radziwinowicz.
Okładka książki
"Soczi. Igrzyska Putina"
Igrzyska w rosyjskim ośrodku pochłonęły gigantyczne pieniądze. Gospodarze porwali się na inwestycje w niespotykanej wcześniej skali. Nie brakuje głosów, że sam pomysł organizacji tam zawodów był po prostu szalony. - Soczi to nie jest takie zwykłe miasto, tylko zbiór kurortów, ośrodków, które rozciągają się 130-145 km wzdłuż wybrzeża Morza Czarnego - przybliża Radziwinowicz. - Nie było ono, mimo wysiłków Józefa Stalina w latach 30., jeszcze kilka lat temu jednym zwartym miastem. Ludzie tam przez ostatnich siedem lat żyli jak na placu budowy, w bardzo trudnych warunkach. Szum, bałagan, wszędzie korki. Jak można było mówić przez te lata o atrakcjach turystycznych, a przecież tak właśnie przedstawiano Soczi?! Teraz oczywiście sytuacja już się zmieniła, ale należy pamiętać, że zmodernizowano i pracowano tylko nad tym, co będzie służyło gościom - sportowcom i turystom. Szlak pozaolimpijski jest nieruszony.
Kilka dni temu świat obiegła informacja, że koszty inwestycji to nie 50, a 60 mld dolarów. Nigdy dotąd w zawody sportowe nie wpompowano tak zawrotnej sumy. - Tam w zasadzie wszystko to, co będzie służyło sportowcom i gościom, zbudowano od zera. I zarówno Rosjanie, jak i zagraniczni goście przyznają, że efekty tej pracy są naprawdę imponujące - mówi Radziwinowicz.
Nie brakuje głosów, że kraj zmagający się z tak wieloma problemami jak Rosja, igrzysk dostać nie powinien. Jest to w końcu państwo, w którym w skrajnej biedzie żyje pokaźny procent ludzi. W wielu miejscowościach nie ma prądu czy bieżącej wody i z pewnością pieniądze przeznaczone na organizację olimpiady możnaby wykorzystać na bardziej potrzebne ludziom rzeczy.
Przeciwni imprezie byli nawet mieszkańcy Soczi! - Dla nich ostatnie lata to ciągły bałagan. Nie wierzą, że na dłuższą metę Igrzyska Olimpijskie coś zmienią. Uważają, że została zniszczona główna atrakcja tego miasta, czyli źródła wód leczniczych. Na pewno same zmagania będą zorganizowane wspaniale i obserwatorom z całego świata dostarczą wielu emocji, ale dla Rosjan nie oznacza to żadnej zmiany na lepsze - z przykrością zaznacza nasz gość.
(ac/kd)