Choć na oficjalne stanowisko Państowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych w sprawie sobotniego wypadku w Szczekocinach przyjdzie nam poczekać około 12 miesięcy to niezależni eksperci i związkowcy wysuwają pierwsze oskarżenia.
Zdaniem Stanisława Biegi z Centrum Zrównoważonego Trasnportu do kolizji pociągów doszło z powodu niesprawnych systemów bezpieczeństwa.
- Przed katastrofą nikt nie miał świadomości, że pociągi są na jednym szlaku, czyli w tym momencie, nawet jeśli jest jakiś błąd ludzki, to powinien zadziałać system zapobiegania - mówił w Czwórce.
Zdaniem Biegi problem sięga znacznie głebiej i nie bez znaczenia jest tu bezładna, jego zdaniem, modernizacja kolei, która powoduje chaos w pracy osób odpowiedzialnych za ruch na torach.
- Praprzyczyną jest to, co się dzieje na polskich liniach kolejowych. To, że ciągle są prowadzone jakieś prace torowe, remonty i pracownicy, którzy są na tych szlakach po prostu się już gubią. Tok tych prac jest źle zorganizowany - mówił niezleżny ekspert.
Z kolei Leszek Miętek, przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych twierdzi, że winne katastrofie są władze, które nie stworzyły wspólnych przepisów kontorli bezpieczeństwa w ruchu kolejowym.
Więcej na temat przyczyn wypadku w relacji Błażeja Prośniewskiego.
Przypomnijmy, iż do zderzenia pociągów doszło w sobotę ok. godz. 21 koło Zawiercia. Zderzyły się pociąg PKP Intercity relacji Przemyśl-Warszawa Wschodnia i pociąg Przewozów Regionalnych Interregio Warszawa Wschodnia-Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym poruszał się pociąg Przemyśl-Warszawa, jadący po właściwym torze - poinformowało Centrum Zarządzania Ruchem Kolejowym PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. Pociąg Intercity Przemyśl-Warszawa składał się z 7 wagonów i lokomotywy; w pociągu Interregio lokomotywa ciągnęła 4 wagony.
W wyniku katastrofy życie straciło 16 osób, a 57 zostało rannych.Trafiły one do szpitali na terenie województwa śląskiego i świętokrzyskiego. Eksperci podkreślają, że gdyby nie błyskawiczna akcja ratunkowa, ofiar mogłoby być znacznie więcej.
- W przeciągu pierwszych 7 minut na miejscu mieliśmy już pierwszy zastęp państwowej straży pożarnej z ochotniczą strażą pożarną. Akurat tak się złożyło, że w Szczekocinach mamy wysunięty posterunek jednostki ratowniczo gaśniczej w Zawierciu - mówił w czwórce Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej, gen. bryg. Wiesław Leśniakiewicz.
Rozważane są trzy hipotezy przyczyny wypadku: błąd jednego z dyżurnych ruchu, awaria urządzeń szlakowych, lub błąd jednego z maszynistów. W rozwiązaniu tej sprawy pomóc mogą wyniki rejestratorów znalezionych we wrakach pociągów.
- Te urządzenia rejestrują takie informacje, jak prędkość, czas i drogę hamowania i inne tego typu dane - mówił Tomasz Ozimek z prokuratury w Częstochowie. Póki co, prokuratura postawiła zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy jednemu z dyżurnych ruchu na tej trasie. Drugi dyżurny ze względu na swój stan znalazł się pod opieką lekarzy psychiatrów.
Więcej na ten temat w relacji Eweliny Grygiel, w boksie "Posłuchaj".
Prezydent Bronisław Komorowski ogłosił żałobę narodową na terenie całego kraju w dniach 5-6 marca.
Więcej o katastrofie kolejowej w Szczekocinach w wiadomościach Czwórki. O akcji ratowniczej możesz posłuchać również w relacji Kamila Szwarbuły.
polskieradio.pl, pg, bch