W mieście spotkać można psy, koty i... żyrafy

Obecność zwierząt w mieście łatwo przeoczyć – są niewielkie i giną wśród samochodów, ludzi, znaków towarowych, czy graffiti. Koty zeszły do piwnic, gołębie opanowały dworce. Są jednak i tacy, którzy starają się dostrzegać zwierzęta wszędzie, nawet w wielkich miastach.

Zwierzętom pozostawiliśmy w miastach zaledwie marginesy. Justyna Chmielewska, antropolog i fotograf postanowiła ich poszukać i okazało się, że są niemal wszędzie - dosłownie i w przenośni. Wspięły się na szyldy, oblazły mury, szczerzą się z billboardów, rżą z pomników. – Trzeba się rozejrzeć i można je zobaczyć właściwie na każdym kroku – tłumaczy artystka. – Warto rozglądać się, szukając psów czy kotów, ale w miastach znajdziemy także słonie, czy żyrafy.

Choćby w sklepowych witrynach bowiem pełno jest maskotek. – A zwierzęta nadrukowane na ubraniach wchodzą w jakieś bardzo dziwne sytuacje miejskie, przemieszczając się na czyichś plechach – dodaje artystka.

Chmielewska właśnie powróciła do Polski po kilkuletnim pobycie w Stambule. Ta wyprawa właśnie zainspirowała ją do tego, by dostrzec naszych braci mniejszych tam, gdzie właściwie nie ma dla nich miejsca.

Niemal nagminnie zwierzaki wykorzystywane są m.in. w reklamach. Spece od marketingu bazują głównie na tym, że wizerunki czworonogów są sympatyczne i dobrze się kojarzą. - Często także  oddają, symbolizują w sposób bardzo skrótowy rzeczy, które trzeba byłoby długo opisywać - tłumaczy redaktor naczelny miesięcznika "Brief", Grzegorz Kiszluk. - Symbolem siły może być koń, a odwagi - lew.

Tymczasem efekty poszukiwań Justyny Chmielewskiej można zobaczyć siedzibie fundacji Bęc Zmiana w dniach 6-21.11. podczas wystawy zdjęć pt. "Żywoty zwierząt". Dowiedz się więcej m.in. o wykorzystaniu wizerunku zwierząt w reklamie, słuchając całego materiału Błażeja Prośniewskiego w "Poranku OnLine".

(kd)