Czy w tym roku, podobnie jak w ubiegłym, czekają nas medialne spory między właścicielami klubów i restauratorami, a seniorami z kamienic w centrach miast? Zdaniem Iwony Zygmunt-Kamińskiej, przedstawicielki kilku znanych warszawskich lokali, m.in. "Powiększenia", "Planu B", a także "Barki" ta dyskusja od lat budzi ogromne kontrowersje. - Z jednej strony mamy mieszkańców, którzy najchętniej przenieśliby kluby na obrzeża miast i udostępnili młodym ludziom przestrzeń z dala od osiedli, ale z drugiej strony są właściciele klubów, którzy uważają, że wysiedlić należy mieszkańców - tłumaczy ekspertka. - W przypadku stolicy prawda jest taka, że kluby "rozrzucone" są po mieście i nie ma rynku, jaki mają Kraków czy Wrocław, który gromadziłby miłośników nocnego życia.
Swoją cegiełkę do tego konfliktu dokłada także stowarzyszenie "Koalicja: Ciszej, Proszę!", założone przez mieszkańców stołecznego Śródmieścia. Chcą oni organizować konferencje, debaty i szkolenia - m.in. z prawnikami, którzy będą doradzać mieszkańcom, jak domagać się egzekwowania ciszy nocnej. Na spotkania mają być też zapraszani psychologowie i specjaliści zajmujący się hałasem - będą mówić o tym, jak brak snu wpływa na zdrowie.
Goście w studiu Czwórki/fot. Jacek Konecki/PR
- Staramy się nie używać pojęcia "cisza nocna", bo nie jest to kategoria prawna. W myśl przepisów w nocy natężenie hałasu nie powinno przekraczać 45 decybeli, a przy takich odgłosach przecież trudno mówić o ciszy - mówi Witold Olejnik prezes stowarzyszenia "Koalicja: Ciszej, Proszę!", który gościł w Czwórce. - Tymczasem są miejsca, w których klubów nie powinno być, na przykład na "podwórkach - studniach", które skonstruowane są w taki sposób, że na najwyższych piętrach otaczających je kamienic słychać nawet przechodzącą tamtędy osobę, więc młodzi ludzie, rozmawiający głośno mogą być naprawdę uciążliwi.
(kd)