Okazuje się, że coraz więcej osób unika komunikacji miejskiej. Dzieje się tak m.in. z powodu wzrastających cen biletów. Dlatego niektóre ośrodki w Polsce decydują się na wprowadzenie możliwości korzystania z usług miejskiego przewoźnika nieodpłatnie. - Dokonaliśmy analizy funkcjonowania i kosztów komunikacji miejskiej w Żorach przez ostatnie 10 lat - mówi Anna Ujma, doradca prezydenta ds. Polityki Promocji i Informacji w Urzędzie Miasta Żory. - Ta analiza pokazała, że systematycznie spada liczba pasażerów i zaczynamy na dobrą sprawę wozić powietrze. Dlatego najpóźniej od stycznia 2014 roku nie tylko mieszkańcy Żor, ale także wszyscy, którzy odwiedzą nasze miasto, będą mogli jeździć za darmo.
Tamtejszy Urząd Miasta po tej operacji do komunikacji miejskiej będzie musiał dopłacać 900 tysięcy złotych rocznie. Kwota ta, w obliczu całego budżetu miasta, który w tym roku wynosi 240 mln zł, nie jest duża.
Jeśli jednak włodarze nie będą na tyle hojni, by ułatwić życie mieszkańcom swoich miast i dać im bezpłatny dostęp do miejskiej komunikacji, rozwiązaniem pozostanie tzw. "mobilność aktywna", czyli wszelkie formy przemieszczania się w sposób niezmotoryzowany - na rowerze, rolkach, wózkach, pieszo, itp. Zwłaszcza, że wiosna sprzyja spędzaniu czasu na świeżym powietrzu.
W Europie roweru jako swojego głównego środka transportu używa ponad 45 mln osób. Prym wśród państw przyjaznych użytkownikom jednośladów wiodą Dania, Holandia i Niemcy. Polskie statystyki wyglądają dużo gorzej. - Chodzi o zmianę mentalności m.in. wśród kierowców - mówi Andrzej Rehorowski z fundacji "Rower w mieście". - Polska jako kraj, który się rozwija, nadal zachłystuje się dobrymi samochodami. Nie ma w tym nic złego, ale nie widzimy, że nasze drogi w aglomeracjach się kompletnie pozatykały. Tak więc rower, hulajnoga, czy jakakolwiek inna forma mobilności aktywnej, z chodzeniem włącznie, jest dla nas jedynym ratunkiem.
By dowiedzieć się więcej, posłuchaj nagrań materiałów dźwiękowych z audycji "4 do 4".
(kd)