Nowy Jork to cały świat w jednym miejscu – mówi Mika Urbaniak, piosenkarka, córka legendy polskiego jazzu – saksofonisty i skrzypka Michała Urbaniaka. Miasto przyciąga wszystkich spragnionych sukcesu – biznesmenów, artystów, wizjonerów. Choć zatem większość nowojorczyków to przyjezdni, stanowią wielką rodzinę.
– Ludzie pomagają sobie nawzajem, są bardzo otwarci, można poznać kogoś w metrze czy na ulicy i po chwili rozmowy być już jego przyjacielem – mówi gość Czwórki. Czy to nie nadmiar ufności? A może po prostu rodzaj towarzyskiej „fasady”, odmiana grzeczności, rodzaj wielkomiejskiej etyki życia codziennego?
– Większość mieszkańców Nowego Jorku nie przyszła na świat w tym mieście. Pochodzą z innych stanów, z innych krajów. Wielu to uchodźcy. Wszyscy przyjechali do Nowego Jorku z nadzieją na lepsze życie. W tym sensie wszyscy są dla siebie rodziną – tłumaczy urodzona w Nowym Jorku Mika Urbaniak.
Otwartość nowojorczyków idzie w parze z wielką tolerancją dla cudzej inności. Żyjąc w zbiorowości tak zróżnicowanej narodowościowo, etnicznie i kulturowo, są oswojeni z wszelkimi „wariactwami” nieskończenie bardziej niż na przykład Polacy – mówi Mika Urbaniak.
Z punktu widzenia artysty ta różnorodność ma jednak istotny minus: sprawia, że trudniej się „wybić”. Mika Urbaniak potwierdza, że stereotyp, jakoby każda nowojorska kelnerka była niespełnioną aktorką czy piosenkarką, nader często znajduje pokrycie w rzeczywistości.
Mika Urbaniak nagrywa właśnie nową płytę. Album ma się ukazać jesienią. 16 marca w stołecznym Och-Teatrze artystka zagra koncert z towarzyszeniem grupy June.
Więcej w rozmowie Justyny Dżbik i Eweliny Grygiel z Miką Urbaniak. Dźwięk znajdziesz w ramce po prawej stronie.
ŁSz