"Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy. Ważnych jest kilka tych chwil, tych, na które czekamy" śpiewał niegdyś Marek Grechuta. Z tymi słowami nie zgadzają się słuchacze Czwórki, którzy jak z rękawa sypią przykładami chwil, do których chętnie by powrócili, w których chcieliby jeszcze raz uczestniczyć, do których wracają często we wspomnieniach…
Dla Oli i Sybilli taką chwilą są zaręczyny. Która kobieta nie chciałaby jednak przeżyć ponownie oświadczyn na szczycie górskim, tak jak to było w przypadku Sybilli.
Wśród słuchaczy Czwórki popularny był także dzień ślubu. – No oprócz tych, którzy są po rozwodzie – komentuje Patryk Kuniszewicz.
Z kolei Iza chciałaby ponownie wybrać się ze znajomymi z liceum na biwak, a Kamil zgubić się na pustyni. Ruda Wiewióra mogłaby bez końca przeżywać swoja pierwszą przejażdżkę na motorze, a Przemek bawić się na Love Parade w 1999 roku.
Miłosz chętnie przeżyłby jeszcze raz pierwszy rok studiowania, a Wojtek całe swoje dzieciństwo. – To były czasy beztroski i zabawy – tłumaczy.
Pełne bogatych doświadczeń były dla Olgi wakacje w Grecji, podczas których podróżowała i pracowała na zmianę. Nic dziwnego, że chętnie by do tego powróciła. Tomek natomiast oddałby dużo za ponowne przeżycie swojej pierwszej miłości.
A co jeśli jesteśmy zmuszeni do wykonywania wciąż tych samych czynności, przeżywania wciąż na nowo tego samego wydarzenia? Tak jest, np. w przypadku aktorów, którzy wciąż muszą odgrywać to samo przedstawienie, czy wykonywać duble.
O tym, jak wygrać z rutyną zdradza słuchaczom Czwórki aktorka Olga Bończyk. – Wykonując jakąś piosenkę po raz setny, staram się śpiewać ją tak, jakbym to robiła po raz pierwszy – mówi. – Powtarzalność może stać się przyjemnością, gdy znajdziemy w niej sens np. potraktujemy ją, jako okazję do odkrywania czegoś na nowo – tłumaczy.
Więcej w audycji "W cztery oczy".
ap