Warsztaty adresowane są głównie do uczniów gimnazjów i liceów. – Zajęcia trwają dwie lub trzy godziny lekcyjne i polegają na dyskusji z uczniami – opowiada Marta Utracka, współorganizatorka akcji. – Pokazujemy dzieciakom slajdy i wywołujemy dyskusję o tolerancji i dyskryminacji w Polsce i nie tylko.
Zajęcia odbywają się w trakcie lekcji a pedagodzy udostępniają trenerkom swój czas. – Często nasze spotykamy się z uczniami podczas historii i WOS-u – mówi Wiszniewska. – Wszystko zależy od tego, czego zażyczy sobie szkoła.
Pomysł na takie warsztaty napisało samo życie. Do Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita zgłosiła się mieszkanka Kołbieli, która była świadkiem dyskryminacji wśród uczniów. – Nasi trenerzy tam pojechali i przeprowadzili pierwsze warsztaty – opowiada Utracka. – Potem rozpoczęliśmy akcję. Na początku tylko w Warszawie, potem w województwie świętokrzyskim i na terenie Mazowsza.
Zdaniem organizatorek akcji i "trenerek tolerancji" negatywne nastawienie wynosimy często z domu. – Należy więc podejść do młodych ludzi bardzo łagodnie – tłumaczy Utracka. – Nie staramy się narzucać swoich wizji, gdy widzimy, ze ktoś jest nastawiony na "anty". Warto rozmawiać i pokazywać, że pozostali są bardziej otwarci. Jeśli chłopak mówi, że nienawidzi Żydów, pytamy, co by zrobił, gdyby Żydem okazał się jego najlepszy kumpel, który siedzi z nim w jednej ławce.
Marta Utracka i Natalia Wiszniewska w studiu Czwórki/fot. Bartosz Bajerski
Jak twierdzą trenerki, odsetek nietolerancyjnych młodych ludzi nie jest wysoki. – Zdarzają się jednak przykłady antysemityzmu, postaw homofonicznych – tłumaczy Wiszniewska. – Program nauczania nie przewiduje tematyki związanej z tolerancją, więc takie zagadnienia w ogóle nie są poruszane w szkołach, a szkoda. Zdaniem trenerek zdarza się, że dzieciaki są wdzięczne za możliwość dyskusji na ten temat, bo w szkołach nikt z nimi o dyskryminacji nie rozmawia.
Więcej na ten temat dowiesz się, słuchając całej rozmowy w "Poranku".
(kd)