Krzysztof Opolski, ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego przyznaje, że taka sytuacja nie jest w historii świata niczym nowym. Podobny problem miała Francja w 1968 roku i USA w latach 70.
– Pojawiła się nadprodukcja bardzo dobrze wykształconych ludzi. Głęboka wiara w to, że dyplom wyższej uczelni daje perspektywę atrakcyjnej pracy doprowadziła nawet do tragedia na amerykańskim uniwersytecie w 1971, kiedy to policja zaczęła strzelać do studentów.
Gość Trójki podkreśla, że dominującą tendencją we współczesnym świecie jest daleko idący pęd do zdobywania wyższego wykształcenia. - Z jednej strony mówi się, że im wyższe wykształcenie, tym łatwiej zdobyć pracę. Z drugiej strony jest to także chęć uczestniczenia w życiu społecznym i kulturalnym. To wszystko powoduje, że jesteśmy "nadwykształceni".
Według Agnieszki Durlik – Khouri z Krajowej Izby Gospodarczej to pokazuje jak bardzo zasoby ludzkie są niedostosowane do zapotrzebowania na rynku.
Krzysztof Opolski zaznacza, że problemu nie uda się rozwiązać bez nowego podejścia do szkolnictwa wyższego. Ekonomista postuluje także, aby odpolitycznić niektóre stanowiska, między innymi, w administracji publicznej, gdzie bardziej liczą się kontakty i pewne osobiste relacje niż rzeczywiste kwalifikacje.
-Ja uważam, że szkolnictwo wyższe, żeby uniknąć tej trudnej sytuacji nie powinno być zbytnio ukierunkowane na konkretne zawody i specjalności, bo zbyt wczesna specjalizacja rodzi właśnie groźbę bezrobocia. Nigdy szkolnictwo wyższe nie jest w stanie nadążyć za rynkiem pracy. Musimy uczyć swoistej inteligencji studentów, a nie tylko wiedzy zawodowej. Musimy ich nauczyć umiejętności samodzielnego kształcenia. Mieć świadomość, że w trakcie pracy zawodowej będą zmuszeni do wielokrotnej zmiany specjalności – tłumaczy Opolski.
Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
(dmc)