Taką wyjątkową okazję wykorzystali wszyscy Ci, którzy zdecydowali się zagrać w powstającym właśnie web serialu "Horda", na nakręcenie którego dwa lata temu wpadła grupa zapaleńców. A wszystko przez inspiracje płynące z całego świata.
Internetowe seriale biją rekordy popularności. Ich przewagą nad telewizyjnymi produkcjami jest to, że kolejny odcinek oglądamy wtedy, kiedy mamy ochotę. Możemy zrobić sobie całodzienny seans i obejrzeć całą serię albo codziennie wieczorem oglądać jeden odcinek. W każdym razie nie musimy czekać przez cały tydzień na ciąg dalszy przygód naszych ulubionych bohaterów.
By nakręcić web serial wystarczą: pomysł, chęci, sprzęt i ludzie - wyjaśnia Kamil Piechowski, Czwórkowy reporter. Producenci serialu "Horda" najmniejszy problem mieli z ludźmi, dostawali tysiące zgłoszeń od statystów, epizodystów i amatorów-aktorów. Akcja "Hordy" osadzona jest w postapokaliptycznym świecie przyszłości.
- Pomysł na serial powstał dwa lata temu, kiedy zauważyłem, że internet się rozrasta, coraz więcej produkcji typowo "youtubowych" nabiera profesjonalnego wyglądu i coraz więcej osób zabiera się za to - mówi Wiktor Kiełczykowski, twórca serialu. - W Stanach Zjednoczonych i Europie zaczęły powstawac web seriale, krótkie formy łączone ze sobą, które zaczęły odnosić sukcesy np. "Mortal Combat Legacy" czy "Fallout" mają po 3-4 miliony wyświetleń.
Ekipa producencka "Hordy" skład się z profesjonalistów i amatorów. Początkowo przy serialu pracowało 10 osób, dziś, gdy trwa już faza realizacji i montażu efektów specjalnych, tych osób jest już 60 - nie licząc aktorów i statystów.
Role w "Hordzie" były nie lada gratką, można było np. zagrać zombie. I choć zdjęcia były kręcone w miastach (w serialu można będzie zobaczyć np. Pałac Kultury czy Stadion Narodowy), nie budowano misternych scenografii, to zombie chciało zostać wielu, by później odszukać się w jednym z odcinków web serialu.
Takie statystowanie to świetny pomysł na wakacje, przede wszystkim dla tych, którzy spędzają ten czas w mieście. W dobie produkcji "scripted documentary" jak np. "Pamiętniki z wakacji" podjęcie takiego wyzwania jest bardzo proste. Wystarczy wybrać się na casting. - W takich produkcjach grają zwykle amatorzy, ale często są to bardzo utalentowani ludzie, którzy nie studiowali w szkołach aktorskich, ale mają niemniejszy talent - mówi Wiktor Piątkowski z wytwórni Bahama Films. - Nowe twarze wciąż są poszukiwane, a castingi odbywają się prawie non stop.
Jeśli ktoś mieszka dziś w Wielkiej Brytanii ma szansę zagrać w "Gwiezdnych Wojnach" - wybór statystów właśnie trwa.
(pj/kul)