Przykłady sytuacji, w których ofiara przestępstwa uznana została za bandytę, można mnożyć. Właściciel domu postrzelił włamywacza, a dziś grozi mu więzienie. Mężczyzna zabił pijanego sąsiada, który z nożem rzucił się na jego matkę. Teraz przebywa w areszcie. To może przydarzyć się wszędzie, każdemu z nas. Co więc robić, gdy na ulicy zostaniemy zaatakowani przez bandytów?
- W pierwszej kolejności, wzywać pomoc. Nawet, jeśli wydaje się nam, że nikogo w pobliżu nie ma. To w wielu przypadkach działa skuteczniej niż samo użycie siły - mówi dr Łukasz Chojniak, prawnik. - Nie zawsze jest taka możliwość, więc prawo karne przewiduje instytucję obrony koniecznej. Mamy z nią do czynienia wówczas, gdy nawet, jeśli formalnie popełniamy przestępstwo, na przykład uderzamy kogoś, ale robimy to dlatego, że się bronimy odpierając jego bezprawny zamach, w świetle przepisów nie popełniamy przestępstwa.
Obroną konieczną rządzi jednak, jak przyznaje ekspert, tzw. zasada proporcjonalności. - Nie można więc zastosować środków nieadekwatnych do sytuacji, większych niż siła samego zamachu - tłumaczy dr Chojniak. - Na przykład, jeśli ktoś mnie na ulicy wyzywa, nie mogę wyciągnąć broni palnej, nawet jeśli mam na nią pozwolenie, i strzelić.
Każdy przypadek rozpatrywany jest przez sąd indywidualnie, bo w większości sytuacji konfliktowych w grę wchodzą ogromne emocje i często robimy rzeczy, których sami byśmy się po sobie nie spodziewali. - W takich chwilach nie jesteśmy w stanie podejmować racjonalnych decyzji, dlatego trzeba je wyćwiczyć wcześniej - radzi Mateusz Grzesiak, psycholog, w "4 do 4". - Na treningach samoobrony często uczymy się, by... uciekać, by nie doprowadzić do eskalacji przemocy. Jeśli będziemy kierować się wyłacznie honorem, możemy stracić zęby, albo dużo więcej.
Mateusz Grzesiak w Czwórce/fot. W.Kusiński
Warto też zadbać o to, by złodzieje po prostu… nie chcieli do nas podejść. - W psychologii kryminalisty jest tak, że on zawsze będzie wybierał sobie "ofiarę". Jeśli więc wyglądam jak zagubiony turysta i rozglądam się na lewo i prawo, jestem pierwszym kandydatem do tego, by stać się prawdziwą ofiarą. Należy więc chodzić wyprostowanym, "konkretnie", nie wyglądać niepewnie - mówi Grzesiak. - Inną strategią jest celowo umiejscowić się w roli ofiary i oddać "władzę" drugiej stronie. Każdy agresor bowiem jest przekonany o tym, że dowodzi, a to jest jednocześnie jego słaby punkt. Jeśli bowiem przekażę "pałeczkę" temu, kto uważa, że powinien ją mieć, mogę kontrolować sytuację.
Zdania słuchaczy Czwórki, dotyczące tego, jak zachować się podczas ataku, jak zwykle są podzielone. - Nie wdawać się w dyskusję, odejść - radzi Piotr. - Wyciągnąć z kieszeni AK 47 i zabawa skończona - podsumowuje żartobliwie Filip.
(kd)