Jedna z teorii psychologicznych mówi, że wypalenie zawodowe, zwane naukowo "syndromem Burnouta", bierze się z braku równowagi pomiędzy wymaganiami a zasobami, którymi dysponujemy. Dotyczy to wymagań, jakie stawiamy sami sobie jak i tych, które stawiają nam pracodawcy. Inna, że wypalenie rozwija się wtedy, gdy za dużo chcemy, gdy stawiamy sobie nierealistyczne cele. - Kiedy czego innego chcemy, a inne mamy możliwości. Jest to tzw. frustracja celów – tłumaczył psycholog z Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
- Syndrom wypalenia zawodowego to dość złożone zjawisko. Składa się z trzech komponentów: wyczerpania emocjonalnego, depersonalizacji lub cynizmu i braku osiągnięć zawodowych – tłumaczył w "Wieczorze Naukowym" profesor Roman Cieślak, psycholog.
Stresss…
A wszystko zaczyna się od stresu. - Stres może być pozytywny, ale może być także negatywny, to zależy od tego, jak dużo go jest – wyjaśniał doktor Paweł Boguszewski, neurobiolog z Instytutu Biologii Doświadczalnej PAN.
W biologii i neurobiologii stresem nazywa się wszystko to, co zmusza człowieka do działania. - Stresem jest nawet to, że jesteśmy głodni. Bo jest to czynnik, który motywuje nas do poszukiwania pokarmu – mówił doktor.
Mózg jest jedną wielką maszyną do radzenia sobie ze stresem, do dostosowywania się do zmieniających warunków otoczenia jest mózg. Człowiek posiada odpowiednie układy, które wzbudzają w nim stres. - To jest chociażby to, że się czegoś boimy. To specjalny układ emocjonalny, który mówi nam, że jakiś bodziec jest zagrażający i trzeba coś z nim zrobić. To układ obronny – wyjaśniał Boguszewski.
Długotrwały i głęboki stres przekłada się na działanie całego organizmu. Wówczas na stres zaczyna reagować ciało i następuje "wyrzut adrenaliny", co dodaje energii.
Kortyzol – dawca chwilowego zadowolenia
Jednak człowiek nie może za długo funkcjonować "jadąc" na samej adrenalinie. Dlatego potem następuje kolejna faza. - Faza kortyzolu, gdzie wchodzi się na tak zwaną oś podgórze-przysadka-nadnercza. To odpowiedź stresowa długofalowa, która może trwać przez kilka dni, a nawet tygodni – stwierdził neurobiolog.
Podwyższony poziom kortyzonu odczuwamy jako coś pozytywnego, ponieważ organizm rezygnuje z pewnych funkcji, które nie są niezbędne. - Na przykład osłabiona zostaje wtedy czynność układu immunologicznego, co sprawia, że nie czujemy głodu, to się przekłada na większą aktywność – objaśniał Boguszewski. Jednak ma to swoją cenę. Wyczerpujemy pewną energię. Długotrwałe działanie tego układu, długotrwały stres obraca się przeciwko nam i uszkadza organizm. - W przypadku wypalenia zawodowego kortyzol nie jest jednak czynnikiem, który może nam powiedzieć co dzieje się w głowie pacjenta – dodał. Pójście do lekarza i przebadanie poziomu kortyzolu w organizmie nic nie da, gdyż nie ma ustalonych norm, które pomogą w diagnozie.
Pierwsze objawy
Jak zatem rozpoznać, czy dopadł nas "syndrom Burnouta"? Wypalenie zawodowe objawia się bardzo charakterystycznie. Pierwszą oznaką i powodem do niepokoju jest sytuacja, kiedy odechciewa nam się robić coś, co do tej pory sprawiało nam przyjemność. – Kiedy szukamy jakiejkolwiek wymówki, żeby tego nie robić, żeby nie pójść do pracy – doprecyzowywał profesor Cieślak.
Osoba cierpiąca na omawiany syndrom ma poczucie izolacji, odseparowania społecznego od współpracowników, często popada w choroby. - Tak naprawdę pracownik zestresowany choruje częściej nie dlatego, że chce uciec na zwolnienie, ale naprawdę jest chory, ponieważ stres potrafi wyłączyć nasz układ immunologiczny i łatwiej łapiemy wszelkiego rodzaju grypy i przeziębienia – wtrącił psycholog.
Nie jest jednak tak, że z dnia na dzień stajemy się wypaleni zawodowo. Ten proces rozpoczyna się w różnych fazach u różnych ludzi. Zwykle od tzw. depersonalizacji, czyli cynicznego traktowania ludzi, z którymi się pracuje lub samej pracy. - Klasycznym przykładem jest mówienie przez lekarza na oddziale, że gdzieś tam pod oknem leży wyrostek robaczkowy, a to Jan Kowalski - opowiadał profesor Cieślak. Depersonalizacja nie trwa zbyt długo, a po niej następuje wyczerpanie emocjonalne. Jednak bywa też tak, że osoba najpierw przeżywa moment wyczerpania emocjonalnego.
Mitologia schorzenia
Z wypaleniem zawodowym wiąże się również wiele mitów. Jeden z nich głosi, że inaczej przeżywają je mężczyźni, a inaczej kobiety.- Nieco więcej mężczyzn ma wysoki poziom cynizmu niż kobiet, natomiast jeśli chodzi o wyczerpanie emocjonalne, to wygląda to tak samo u obu płci – sprostował profesor.
Profilaktyka, czyli kilka dobrych rad
Jednak co robić, gdy wpadliśmy już w ten stan? Zdaniem doktora najlepszym antidotum jest dyscyplina wewnętrzna. Bardzo ważne jest także to, aby umieć odpoczywać. - Najczęściej wypalenie zawodowe dotyka pracoholików – stwierdził neurobiolog. Należy również dbać o ciało, regularnie sypiać i uprawiać jakiś sport, gdyż ruch jest bardzo dobrym środkiem antydepresyjnym.- Okazało sie, że w przypadku wypalenia, w mózgu spada liczba nowych neuronów i właśnie ruch może przywrócić ich wyższe wartości – potwierdził doktor.
Pigułki na to nie ma. Zwykle osoby, które zgłaszają sie z tym syndromem do lekarza są diagnozowane, jako ludzie z przejawami depresji. Stosuje się wówczas leki antydepresyjne, jednak jest to leczenie jedynie objawów. - Najlepszą terapią jest psychoterapia, nauczenie sie życia i dyscyplina wewnętrzna – dodał Boguszewski.
Aczkolwiek problem w leczeniu człowieka z syndromem Burnouta polega na tym, że on wie, że coś musi zmienić, ale za tym nie idzie żadna akcja.
Single mają gorzej
- W kontekście wypalenia zawodowego nie można zazdrościć singlom – mówił profesor. Jest to grupa, która ma najmniej zasobów społecznych do tego, żeby efektywnie radzić sobie z wypaleniem zawodowym i ze stresem.
Badania mówią, że nawet osoby rozwiedzione mają niższy poziom wypalenia zawodowego niż te, które są singlami. Najniższy poziom wypalenia mają osoby będące w związkach.
Audycję przygotował Artur Wolski.
(mb)
Aby wysłuchać całej audycji, wystarczy kliknąć "Syndrom Burnouta" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.