Skąd się wzięła fascynacja piłką błotną u naszych reprezentantów? – Jakoś tak się złożyło, że nie powołano nas do reprezentacji Polski w piłce nożnej – śmieje Piotr Danek, obrońca z reprezentacji Polski w piłce nożnej błotnej. – Więc jeżeli tak wyszło, to trzeba było stworzyć swoją reprezentację.
Tak naprawdę historia jest nieco inna. Pan Piotr wraz z grupą znajomych grał bowiem 10 lat temu mecz na Ukrainie. Podczas meczu rozszalała się gigantyczna ulewa, która w jednej chwili zmieniła murawę w błoto. – Zabawa była przednia, a po jakimś czasie okazało się, że na świecie są organizowane mistrzostwa w tej dyscyplinie. Organizatorzy powiedzieli, że polskiej reprezentacji jeszcze nigdy tam nie było, więc zostaliśmy prekursorami.
Wbrew pozorom w błotną piłkę nożną nie można grać "tak po prostu", wszędzie. – Przygotowanie takiego boiska zajmuje dwa dni – mówi Danek. – Dowozi się na boisko wodę, rozlewamy ją i udeptujemy, a to wszystko w imię reprezentacji Polski.
Mecz w piłkę błotną składa się z dwóch części, z których każda trwa 12 minut. Błoto, którym oblepieni są piłkarze po pewnym czasie krzepnie, ale polskim zawodnikom to nie przeszkadza. – W miarę upływu czasu coraz trudniej się poruszać w błocie – przytakuje Danek. – Sami nie mogliśmy uwierzyć, jak wolno może płynąć czas, gdy kopie się piłkę w błocie.
Najtrudniej ma bramkarz. – Mamy to szczęście, że nasz bramkarz potrafi wybić się z tego błota i wylądować na błocie z głośnym "plask" – opowiada Danek. – Problem w tej grze polega jednak na tym, że trzeba pilnować butów.
Jak twierdzi polski reprezentant, najczęstszą kontuzją podczas gry w błotną piłkę nożną jest konieczność przemywania oczu. – Mamy dwóch zawodników, którzy będą na mistrzostwach występować w goglach – przyznaje Danek.
Polscy piłkarze mają po trzy komplety strojów, na każdy mecz grupowy po jednym komplecie. – Potem czas na pranie i faza play off – prognozuje Danek. – Oprócz tego mamy dresy reprezentacyjne.
Już w sobotę szykuje się prawdziwa gratka dla fanów futbolu… błotnego. Odbędzie się bowiem mecz Polska-Anglia. – Wydaje mi się, że możemy być jednym z faworytów, biorąc pod uwagę nasze przygotowanie – mówi Danek.
(kd)