Ulubionym pożywieniem łosia są pędy drzew i krzewów, dlatego wraz ze wzrostem jego populacji rośnie też liczba szkód popełnionych przez niego w lasach. Są one też przyczyną wielu wypadków drogowych.
Jan Błaszczyk, główny specjalista ds. łowiectwa w Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, przypomina, że jeszcze dziesięć lat temu populacja łosi była zagrożona. Zakaz polowania pozwolił jednak na jej odbudowę. Eksperci podkreślają, że dziś może być nawet 9 tys. osobników.
Adam Gełdon z nadleśnictwa Spychowo zauważył, że zwierzęta co prawda coraz częściej powodują szkody, ale spotyka się to ze zrozumieniem: w końcu muszą coś jeść.
Innego zdania był Wojciech Fonder, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie, który przekonywał, że liczna populacja tego zwierzęcia zagraża egzystencji lasu.
– Jak się zeźli, to potrafi połamać cały młodnik, który ma np. dwadzieścia lat. Niszczy go nawet na wysokości dwóch metrów. Wygląda to później tak, jakby w tym miejscu przeszedł huragan – tłumaczył.
Naukowcy starają się opracować model zarządzania populacją łosia. Chcą poznać dokładny zasięg jego wędrówek i dietę. Apelują, by minister środowiska zezwolił na jego monitorowany odstrzał.
Rozmawiała Dorota Świerczyńska.
(pp)