"Bycie misterem wcale nie pomaga zdobywać kobiecych serc"

Część uczelni wyższych wybiera spośród swoich studentów miss i misterów. – To, że jest się misterem wcale nie stanowi o powodzeniu u płci przeciwnej. W rozmowach trzeba zabłysnąć także czymś innym – opowiada o relacjach damsko-męskich mister Politechniki Warszawskiej 2011.

W połowie listopada konkurs odbędzie się na Politechnice Warszawskiej. – Dziewczyny podchodzą do tego bardziej niechętnie niż faceci – mówi Alicja Pasek z Samorządu Studentów tej uczelni.

Krzysztof Dębski, mister Politechniki Warszawskiej 2011 zgłosił się do konkursu, jak sam przyznaje, dla zabawy. – Były różne żarty ze strony kolegów, ale poważnych uszczypliwości nie było – wspomina  przystojny student.

Sami studenci przyznają, że wybory miss i mistera uczelni to nie jest to samo, co wielki, ogólnokrajowy konkurs piękności. – To przede wszystkim dobra zabawa – mówi Dębski. – A także wydarzenie, które angażuje wiele organizacji studenckich i pokazuje prawdziwą energię samych studentów.

Z byciem misterem uczelni wiążą się jednak pewne przyjemności. – Uczestniczyłem dzięki temu tytułowi w trzech wycieczkach zagranicznych, dwukrotnie pojechałem do Kijowa, na wybory na tamtejszej politechnice, a potem do Petersburga – wspomina Dębski. – Z tym wiązało się oczywiście poznawanie miasta i mnóstwa nowych ludzi.

 

O tym, czy z byciem misterem wiążą się inne przywileje, przyjemności dowiesz się, słuchając całego materiału z audycji "4 do 4".

(kd)