Pochodzący z Kingston artysta w dwóch ostatnich dekadach wylansował największą ilość światowych hitów w jamajskim stylu. Na całym świecie sprzedaje miliony płyt, z których kilka uzyskało status platynowych, a nawet diamentowych. Artysta bardzo aktywnie angażuje się także w promocję Jamajki jako najpiękniejszego miejsca na ziemi.
- Gdybym miał wymienić pięć najlepszych dla mnie rzeczy na Jamajce, to na szczycie listy znalazłaby się popularna potrawa z ryby, którą serwuje się z rumem. Uwielbiam też to, że kiedy jestem w Kingston, wystarczą dwie godziny i już znajduję się na łonie przyrody - opowiada Shaggy. - Podoba mi się również, że jadąc w dowolnym kierunku, zawsze znajdę przy drodze kogoś, kto serwuje pyszne jedzenie. I mam kompletnego świra na punkcie tamtejszych imprez tanecznych. Na Jamajce jest duch i energia, której nie znajdziesz nigdzie indziej na świecie.
Czy ten raj na ziemi ma jakieś wady? Rozmówca Makena od razu wymienia największą bolączkę: - To przede wszystkim bieda. Jamajski dolar ciągle traci na wartości, powoduje to inflację, którą najbardziej odczuwają zwykli ludzie. Niezmiennie mamy też problemy z przestępczością. Mnie osobiście martwi jeszcze obecna kondycja sceny reggae. Coraz mniej jest tej muzyki na globalnych listach przebojów. A jak nie ma ogólnoświatowych hitów, to zmniejsza się publiczność na koncertach. Jesteśmy w zastoju i czekamy na nową generacje, która przywróci jamajskie brzmienia mainstreamowi. My już to zrobiliśmy: ja i Sean Paul. Teraz młodzi mają pole do popisu.
Występ na Reggaelandzie nie był pierwszą wizytą Shaggy'ego w Polsce. Ale po raz pierwszy artysta pojawił się na imprezie poświęconej jamajskiej muzyce. Jego koncert przyciągnął kilkanaście tysięcy ludzi i był zrealizowany na bardzo wysokim poziomie.
Maken i Shaggy podczas wywiadu
kul