– Nie chciałbym, aby moje poczynania były traktowane jako sposób na zaistnienie czy autopromocję. Chciałem po prostu wyjść poza ramy tego, czym się zajmuję, zrobić coś innego – tłumaczy Radosław Majdan. Sportowiec, który już zakończył piłkarską karierę, odczuwa bowiem nieodpartą potrzebę angażowania się w różne przedsięwzięcia, przede wszystkim po to, by uczynić swoje życie ciekawszym.
Jak przyznaje, pomysł stworzenia własnego zapachu narodził się jakiś czas temu i proces jego komponowania realizowany był z największą starannością. – Najpierw sam odrzucałem poszczególne zapachy i składniki, a później korzystałem z rad koleżanek – zdradza sportowiec.
Starał się bowiem postępować w myśl zasady: jeśli chcesz sprzedawać perfumy mężczyznom, to musisz trafić do ich kobiet. W rezultacie powstał zapach "świeży, półsłodki, delikatny i nienatarczywy".
Nazwa perfum okazuje się nie być bez znaczenia. – "Vabun" to indiański, duchowy strażnik Wschodu. Oznacza świt, nowy początek, odrodzenie i dopływ nowej energii – tłumaczy były bramkarz. Chciał on, by nazwa do czegoś nawiązywała i jednocześnie w jakiś sposób pasowała do jego osoby, więc przystał właśnie na "Vabun", choć propozycji było wiele.
Swoją premierę perfumy miały pod koniec września.
Więcej w rozmowie Justyny Dżbik z Radosławem Majdanem.
Posłuchaj również reportażu Bartka Wasilewskiego o KS Polonia.
ap