Sixto Rodriguez to folkowy bard z Detroit, któremu wróżono karierę większą niż Boba Dylana. Niestety płyta nagrana przez niego na przełomie lat 60. i 70. nie odniosła w Stanach sukcesu, a piosenkarz zniknął bez śladu. Kilka lat później pirackie kopie jego albumu trafiły do podzielonej apartheidem Południowej Afryki. W ciągu dwóch dekad odniosły tam niewiarygodny sukces, bijąc rekordy sprzedaży Elvisa Presley'a i Rolling Stonesów, choć sam piosenkarz nigdy się o tym nie dowiedział. Na podstawie tej historii Malik Bendjelloul nakręcił jeden z najbardziej wzruszających i optymistycznych dokumentów ostatnich lat.
- W 2006 roku podróżowałem po Afryce z aparatem i historia dwóch południowoafrykańskich fanów, którzy postanowili odkryć, co naprawdę stało się z ich idolem była jedną z sześciu, które udało mi się znaleźć - opowiada reżyser. - Była to też najlepsza opowieść, jaką słyszałem w całym swoim życiu. "Sugar Mana" kręciłem przez 4 lata, montowałem przez 1000 dni .
"Sugar Man" otrzymał już Nagrodę Publiczności na festiwalach w Sundance, Nowym Jorku, Los Angeles, Melbourne, powalczy także o Oscara dla najlepszego pełnometrażowego filmu dokumentalnego. Na ekrany polskich kin obraz wejdzie 22 lutego.
- Kiedy osobiście spotkałem Sixto Rodrigeza był tym, kim był, a mógł przecież być każdym. To najpiękniejsza osoba, która stanęła na mojej drodze. Skromna i poczciwa. Przez te wszystkie lata żył biednie, pracował na budowie, a mimo to nie miał w sobie ani krzty goryczy, że nikt mu nie powiedział, że jest takie miejsce na świecie, w którym ludzie traktują go jak gwiazdę - kończy Malik Bendjelloul.
Wraz z filmem ukazała się płyta Rodrigeza "Searching for Sugar Man", która udowadnia, ze jego piosenki wpadają w ucho równie łatwo jak przeboje Cata Stevensa czy Paula Simona. Artystą zainteresowali się także organizatorzy imprez i w tym roku Rodrigez zagra na dużych europejskich festiwalach.
Całą rozmowę z reżyserem z audycji "Kontrkultura" znajdziesz w pliku dźwiękowym dołączonym do artykułu .
kul