Irena Domańska-Kubiak Dobre maniery określały przynależność do wyższej klasy społecznej. Dlatego młodzi ludzie uczyli się na pamięć konwersacji z podręczników dobrego wychowania, a latem nosili rękawiczki, żeby nie opalić sobie dłoni
Bale karnawałowe nidgy nie należały do tanich przyjemności. Nawet jeśli były organizowane w kameralnym gronie. - Tak zwane "herbatki tańcujące" były alternatywą dla okazałych przyjęć urządzanych dla 200 osób. Swoje potańcówki organizowały miasta, towarzystwa i korporacje studenckie. W XIX wieku tańczyk umiał każdy, bo był to element wykształcenia - opowiada gość Czwórki.
Jednym z nieodłącznych elementów karnawałowego balu była suknia. - Panna musiała mieć suknię skromną, w kolorze pastelowym. Do tego tylko perły, ewentualnie prawdziwe kwiaty. Wszystko po to, by zrobić wrażenie na kawalerach, bo karnawał w XIX wieku to był jeden wielki targ panien - wyjaśnia Irena Domańska-Kubiak.
Poczuj chemię do Skłodowskiej. "Była pasjonatką życia"
Młode damy na salonach nie mogły biegać, głośno się śmiać ani spontanicznie zachowywać. Chyba, że brały udział w zabawie nazywanej "krakowskim weselem", w której można było sobie pozwolić na "chłopską wesołość".
Czego - oprócz dobrych manier - uczyły się dziewczęta z poradników, co robili panowie w palarni i kto był odpowiedzialny za suknie balowe Marii Skłodowskiej-Curie? Zapraszamy do wysłuchania audycji.
***
Tytuł audycji: Zaklinacze czasu
Prowadzą: Anna Hardej i Jakub Jamrozek
Gość: Irena Domańska-Kubiak (autorka książki Zakątek pamięci. Życie w XIX-wiecznych dworkach kresowych)
Data emisji: 11.02.2017
Godzina emisji: 14.11
kul/mz