Stan wojenny, którego celem była likwidacja struktur opozycji demokratycznej w PRL-u, a także utrzymanie reżimu komunistycznego, został wprowadzony 13 grudnia 1981 roku. Tego dnia Polskie Radio i Telewizja Polska nadawały od rana wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym poinformował on o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i wprowadzeniu dekretem Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju.
Na ulicach polskich miast pojawiły się wówczas patrole milicji i wojska, a nawet czołgi, transportery opancerzone i wozy bojowe. Władze komunistycznego państwa wprowadziły również oficjalną cenzurę korespondencji i łączności telefonicznej; zmilitaryzowano też najważniejsze instytucje i zakłady pracy.
Stan wojenny trwał półtora roku, chociaż ostatni więźniowie przetrzymywani byli w internowaniu do 1986 roku. Na oficjalnej liście ofiar stanu wojennego widnieją 102 nazwiska, jednak los wielu osób nie został ustalony. - Przed 13 grudnia była jeszcze noc i to było najgorsze - mówi Anna Mieszczanek, dziennikarka i autorka reportażu "Dzień bez Teleranka. Jak się żyło w stanie wojennym". - Wprowadzenie stanu wojennego, zanim generał Jaruzelski wygłosił przemówienie, poprzedzone było nocną akcją milicji. Milicjanci aresztowali i zabrali z domów prawie 4 tys. osób, w tym działaczy Solidarności. Ludzie nie wiedzieli, co się dzieje z ich bliskimi, gdzie i w jakich warunkach są przetrzymywani.
Po wprowadzeniu stanu wojennego nastąpiła tzw. weryfikacja, której efektem było pozbawienie etatów wielu dziennikarzy. - Kiedy wprowadzono stan wojenny, nie mogłam uwierzyć w to, co się wydarzyło. Myśmy nawet nie bardzo potrafili nazwać tego, co się dzieje. Nikt nie wiedział, co to jest ten stan wojenny, ale jedno było pewne, że jest to coś, czego władza nie powinna była nam zrobić - tłumaczy gość Czwórki. - Po pierwszym szoku zaczęliśmy się zbierać i zaczęliśmy przepisywać wiadomości na maszynach do pisania przez kalki. Potem je dystrybuowano, tak żeby informacje trafiały do jak największej grupy odbiorców.
13:45 Czwórka/Czat Czwórki - stan wojenny 13.12.2021.mp3 Anna Mieszczanek, autorka reportażu "Dzień bez Teleranka" opowiada o stanie wojennym (Czat Czwórki/Czwórka)
Tak też przekazywano informacje, kto potrzebuje pomocy, którą, jak mówi dziennikarka, starano się sprawnie organizować. - Z czasem zaczęły się pojawiać transporty z Zachodu, które się dzieliło i rozwoziło - mówi. - Ugruntowała się pomiędzy nami, będącymi w opozycji, bardzo duża więź i chęć niesienia pomocy.
Na początku ludzie wierzyli, że strajki w zakładach mogą coś dać, więc strajkowano, okupując zakłady pracy i nie wpuszczając nikogo z zewnątrz. Jednak protesty brutalnie były przez władzę pacyfikowane.
- Wraz z nastaniem ruchu Solidarność czuliśmy, że możemy w końcu oddychać, że można mówić pewne rzeczy - tłumaczy gość audycji. - Najważniejsze było, że tamta fala Solidarności chciała mieć wpływ na kształt państwa i na zasady, które tym państwem rządzą. To było fantastyczne, bo ludzie w swoich zakładach pracy uwierzyli w to i w powiatach robili wiele organizacyjnych rzeczy, które mogłyby mieć wpływ na to, co się dzieje w kraju. Po wprowadzeniu stanu wojennego znowu jednak staliśmy się przedmiotem polityki, a nie podmiotem.
***
Tytuł audycji: Czat Czwórki
Prowadzi: Piotr Firan
Gość: Anna Mieszczanek (dziennikarka, autorka książki "Dzień bez Teleranka. Jak się żyło w stanie wojennym")
Data emisji: 13.12.2021
Godzina emisji: 15.19
aw/kd