Zwierzęta podczas wojen przenosiły meldunki, odnajdywały przysypanych gruzami, wykrywały miny. Często podczas tych zadań ginęły jak żołnierze, bohatersko lub przez nieuwagę, wykonując rozkazy przełożonych. Po wojnie niektóre z nich otrzymały medale i państwowe odznaczenia. Wojennym weteranem był na przykład sierżant Stubby, kundelek, który podczas I wojny światowej służył na terenie Francji. Żołnierze Armii Generała Andersa zaadoptowali Wojtka – syryjskiego niedźwiedzia brunatnego, który przeszedł z nimi cały szlak bojowy.
10:06 czwórka zaklinacze czasu 23.08.2020.mp3 O zwierzętach walczących za ojczyznę opowiada Łukasz Przybyłek, historyk z Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii (Zaklinacze czasu/Czwórka)
- Wojtek to był niedźwiedź, ale też prawdziwy polski żołnierz - mówi Łukasz Przybyłek, historyk z Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii. - Dostał on stopień wojskowy, nie był to co prawda stopień oficerski, ale stopień kaprala. Miś trafił do żołnierzy generała Andersa, to wojsko, które wyszło ze Związku Radzieckiego, szło przez Irak, Palestynę, zakończyło swój szlak bojowy na Półwyspie Apenińskim słynną bitwą pod Monte Cassino. Wojtek też wziął w niej udział - dodaje.
Łukasz Przybyłek zdradza, że małym misiem zachwyciła się dziewczyna, Irena, a armia go przygarnęła. - Miś był tak samo bez domu, jak żołnierze korpusu. W 1939 roku ci wojskowi zostali wywiezieni do gułagów i stamtąd wędrowali do Polski. Miś służył w 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii i wykonywał bardzo pożyteczną pracę - nosił skrzynie z amunicją. Po bitwie o Monte Cassino, w maju 1944 roku, został upamiętniony w symbolu 22 Kompanii, a swojej emerytury dożył w Edynburgu w Wielkiej Brytanii, w zoo - opowiada.
Co ciekawe, miś bardzo socjalizował się z żołnierzami, gdy był mały, wchodził do ich łóżek, gdy urósł, siłował się z żołnierzami, podróżował z nimi samochodami. - Budził zdziwienie i fascynację tych, którzy mieli okazję to widzieć - mówi historyk. - Niestety w zoo, gdzie trafił, nie nawiązał kontaktu z innymi niedźwiedziami, był samotnikiem - dodaje.
Czytaj także:
"1920. Bitwa, która ocaliła Europę". Album Polskiego Radia w 100. rocznicę Bitwy Warszawskiej
Konie w walce i polityce
Wojtek nie był jedynym zwierzęciem w polskiej armii. - Jan III Sobieski miał konia Pałasza - przypomina gość Czwórki. - Kiedyś każdy szlachcic, każdy rycerz miał swego konia. Koń był ważnym elementem ekwipunku rycerskiego. Nie każdy też nadawał się, by służyć pod rycerzem, walczyć w bitwie. Bitwa jest czymś głośnym, koń musiał być świetnie wytresowany - dodaje.
Bezspornie najsłynniejszym polskim koniem jest Kasztanka, koń marszałka Józefa Piłsudskiego. - To też przykład polskiej miłości do koni - podkreśla Łukasz Przybyłek. - O tej miłości pisano wiele. Kossak malował przepiękne płótna z końmi. Nie bez powodu Polacy nie jedzą koniny - dodaje.
Łukasz Przybyłek podkreśla, że słowo "kasztanka" było nazwą maści konia, a nie imieniem. - Pies marszałka nazywał się "Pies", co świadczy o tym, że Piłsudski nie był mistrzem w wymyślaniu imion dla swoich ulubieńców - dodaje z uśmiechem.
Zapraszamy także na: www.bitwa1920.gov.pl
***
Tytuł audycji: Zaklinacze czasu
Prowadzi: Jakub Jamrozek
Goście: Łukasz Przybyłek (historyk, Dziecięcy Uniwersytet Ciekawej Historii)
Data emisji: 22.08.2020
Godzina emisji: 14.16
pj