Marcin Flint-Węcławek W Nowym Jorku lat 70. z jednej strony rozpierał sie rap, z drugiej, siłą rozpędu, toczył się punk. Do tego jeszcze gatunki "pomiędzy". To wszystko miksowało się w nowojorskich klubach i w twórczości Bestie Boys
- Ta płyta to był ewenement. Można ją było usłyszeć wszędzie. Co więcej, jak dotąd trudno było sobie wyobrazić, że ekipa złożona z białych chłopaków jest w stanie w flow, wigorem i wyobraźnią dotyczącą tego, o czym rymowali, zrekompensować sobie pewną płynność, której inni mieli wówczas więcej - dziennikarz muzyczny opowiada Marcin Flint-Węcławek.
Do historii Beastie Boys przeszli jako pierwsza biała grupa hip-hopowa, ale ich przygoda z muzyką rozpoczęła się od innych brzmień. - Jako zespół punk rockowy supportowali m.in. takie tuzy jak Bad Brains czy Dead Kennedys. Wtedy też zaczęli eksperymentować z hip-hopem - wspomina Krzysztof Krześnicki, redaktor portalu "Screenagers".
Na płycie "Licensed To Ill" znalazły się m.in. utwór, który jest najlepszą ścieżką dźwiękową do młodzieńczego buntu oraz piosenka, w której muzycy z przymrużeniem oka składają hołd dziewczynom. W audycji tłumaczymy też, dlaczego niektórzy mogli mieć alergię na Beastie Boys oraz co łączyło tę formację z Run D.M.C.
Notorious B.I.G. "Flow, głos i tajemnica"
***
Tytuł audycji: Pierwsze słyszę
Materiał przygotowała: Martyna Ogonek
Data emisji: 16.03.2017
Godzina emisji: 7.20
kul/kd