"Krakowskie potwory" to produkcja, która opiera się w dużej mierze na potworach i efektach specjalnych. - Sam proces, a dokładnie rozmowy: czy to w ogóle jest możliwe, żeby zrobić tego typu serial w Polsce, zaczęliśmy na początku pandemii - mówi Zuzanna Hencz z Chimney by Edisen. - Już w czerwcu rozmawialiśmy o pierwszych potworach, a jakiś miesiąc później zaczęliśmy fizyczne prace nad pierwszym stworem - dodaje. - Minęło dwa lata od naszego pierwszego spotkania z twórcami i producentami do oddania ostatniego pliku, jakiś miesiąc temu - dodaje Marcin Drabiński z Chimney by Edisen.
Wolność i wiele wizji
Cały proces budowy potworów był dość skomplikowany. Początkowo projektanci czuli, że mają pełną wolność twórczą, jednak z miesiąca na miesiąc było to weryfikowane. - Okazywało się, że są osoby, które były w ten proces zaangażowane przed nami, scenarzystka, reżyserki, scenografowie, Łukasz Trzciński, był takim art directorem tych potworów. On o nich czytał, zgłębiał ich sekrety - opowiada gość Kamila Jasieńskiego. - Mimo naszej twórczej wolność i naszych propozycji, wszystko wracało do pierwszej wizji potworów - dodaje.
Pierwszą postacią, którą stworzyło studio Chimney, było dobre słowiańskie bóstwo o twarzy sowy, tułowiu małpy i skrzydłach ćmy. - Cechy wszystkich tych zwierząt należało połączyć - opowiadają projektanci. - Mieliśmy do dyspozycji jakieś ryciny, wytyczne z manuskryptów. Ale postać rysowana i taka, którą trzeba wprawić w ruch, to dwie różne sprawy. Dużo się sprzeczaliśmy na temat motoryki postaci: Jak ma się ruszać ćmo-małpa? Jaką ma mieć skórę? Czy ma mieć włosy? - wymieniają. - Trzeba tu dodać, że Kasia Adamik miała dość precyzyjną wizję tego pierwszego potwora - dodają.
Marcin Drabiński i Zuzanna Hencz zdradzają, że oczekiwania i wizje innych osób, nieco utrudniały im prace. - Jesteśmy rzemieślnikami, ale też artystami. Każdy by chciał mieć wolność twórczą zapewnioną w jak największy stopniu - tłumaczy Marcin Drabiński. - Gdy jesteśmy ograniczani, to nam to utrudnia, ale też ułatwia, bo wiemy, do czego dążymy - podkreśla.
Obok wykreowania potworów projektanci mieli też kilka innych zadań. Należało do nich np. podkreślenie czy wydobycie cech niektórych aktorskich postaci. - Ciekawą osobą jest Aitwar, świecąca niema postać grana przez Gosię Belę - zwraca uwagę Zuzanna Hencz. - W postprodukcji oświecaliśmy ją, pomagaliśmy stworzyć świetlistość, supportowaliśmy ten efekt - dodaje.
12:07 czwórka pierwsze słyszę 28.03.2022.mp3 O projektowaniu potworów i efektów specjalnych do serialu "Krakowskie potwory" opowiadają Marcin Drabiński i Zuzanna Hencz z Chimney by Edisen (Pierwsze słyszę/Czwórka)
Projektowe wyzwania
Stworzenie słowiańskich potworów było dla firmy Chimney dużym wyzwaniem. Projektanci przyznają, że nie bali się tego, a dodatkowo zafascynował ich bogaty, niesamowity świat bóstw i bogów. - Z pewnością będą fani i wrogowie naszych realizacji. Na pewno da się więcej i lepiej, ale trzeba pamiętać, że czas i pieniądze to też czynniki, które wpływają na naszą pracę - podkreślają.
Fizyczna praca projektowa to dzieło Chimney i czeskiej firmy Prefix. Obowiązkami podzielili się po połowie. - Naszą pracę można porównać do pracy w teatrze lalkarskim. Najpierw trzeba postać wyrzeźbić, potem pomalować. Następnie zaanimować i umieścić w świecie, oświetlić i wyreżyserować. Każdy z tych etapów niesie swoje wyznania - przyznają goście Czwórki.
Krakowskie potwory | Oficjalny zwiastun | Netflix/Netflix Polska
***
Tytuł audycji: Pierwsze słyszę
Prowadzi: Kamil Jasieński
Goście: Marcin Drabiński (CEO Chimney by Edisen, supervisor VFX serialu), Zuzanna Hencz (COO Chimney by Edisen, producent kreatywny VFX serialu).
Data emisji: 28.03.2022
Godzina emisji: 8.14
pj